avatar


button stats bikestats.pl

Znajomi


Archiwum bloga

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MKTB.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:400.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:18:19
Średnia prędkość:21.84 km/h
Maksymalna prędkość:56.40 km/h
Suma podjazdów:1497 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:30.77 km i 1h 24m
Więcej statystyk
  • DST 17.50km
  • Czas 00:45
  • VAVG 23.33km/h
  • VMAX 45.98km/h
  • Podjazdy 94m
  • Sprzęt Merida Race Lite 905
  • Aktywność Jazda na rowerze

Frederiksværk

Sobota, 30 czerwca 2012 | Komentarze 0

W piątek przywitał nas deszcz a właściwie burza i dzisiaj polało. Przestało dopiero po południu. Dzieciaki nie chciały się błocić po lesie wiec tylko ja z Mirkiem wyskoczyliśmy na asfalt do Frederiksværku rzeby przewietrzyć szosówki. Pochmurnie i szaro ale nie padało.


  • DST 32.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 16.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 116m
  • Sprzęt Merida Race Lite 905
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatni dzień w Kopenhadze

Czwartek, 28 czerwca 2012 | Komentarze 0

Tym razem zwiedziliśmy trochę nieznanych ulic w Kbh. Nie było tu raczej nic cieakwego do zobaczenia ale nowe tereny zaliczone. Jutro wyjeżdżamy do domku znajomych, na północ Zelandii.
Kategoria Za granicą


  • DST 28.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 37.12km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 98m
  • Sprzęt Merida Race Lite 905
  • Aktywność Jazda na rowerze

Oj nabyła się ta ładna pogoda

Środa, 27 czerwca 2012 | Komentarze 0

Po zimnym,wietrznym i deszczowym tygodniu nareszcie nadeszły dni łednej pogody. Popieprzone to lato. Trochę wiatru jeszcze na ulicach zostało ale można już normalnie jeździć.
Krótka przejażdżka we czwórkę, trochę po mieście i trochę po "strandwaju".


  • DST 33.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 14.14km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 58m
  • Sprzęt Merida Race Lite 905
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mała pętla po centrum

Wtorek, 19 czerwca 2012 | Komentarze 0

Nareszcie letnia pogoda. Tym razem do centrum i po centrum z przerwami na sklepowanie. Niby jeszcze przed sezonem ale turystów już full na ulicach.
p.s.
Dostałem majla, że udało się zmienić dane w wynikach Sjælsø Rundt. Nareszcie już jest polska flaga przy moim nazwisku :).
.


  • DST 28.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 19.76km/h
  • Podjazdy 81m
  • Sprzęt Merida Race Lite 905
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mała pętelka

Niedziela, 17 czerwca 2012 | Komentarze 2

Po południu fajna pogoda, słoneczko więc szkoda siedzieć. Mimo słońca Agatce było zimno :). Trasa tradycyjna, głównie po Strandvej.
Chwila przerwy :) © MKTB

Szeroko i pusto © MKTB

Znowu śmigamy © MKTB

Klampenborg, restauracja w starej chacie © MKTB
Kategoria Foto, Za granicą


  • DST 38.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 20.73km/h
  • VMAX 36.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 114m
  • Sprzęt Merida Race Lite 905
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mała przejażdżka

Piątek, 15 czerwca 2012 | Komentarze 0

W rodzinnym gronie, oczywiście po strandwaju. Pierwszy, na prawdę słoneczny dzień, chociaż wiatru nie zabrakło a na wieczór wrócił deszczyk. Niestety prognoza na następne dni nieprzychylna.
.


  • DST 41.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 25.89km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Merida Race Lite 905
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd po wyścigu

Poniedziałek, 11 czerwca 2012 | Komentarze 0

Luzik po Strandveju. Tędy najlepiej bo praktycznie nie ma skrzyżowań :). Zimno.
.
Kategoria Za granicą


Powrót z wyścigu

Niedziela, 10 czerwca 2012 | Komentarze 0

Luzik :).


  • DST 50.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 31.25km/h
  • VMAX 56.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 401m
  • Sprzęt Merida Race Lite 905
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sjælsø Rundt - wyścig

Niedziela, 10 czerwca 2012 | Komentarze 4

O wyścigu dowiedziałem się kilka lat temu od znajomych. 40 letnia tradycja i 6-8 tysięcy startujących robi wrażenie i wiedziałem, że jak tylko nadarzy się okazja, wezmę w nim udział. Okazja trafiła się w tym roku bo termin wyścigu pokrył się z naszym wyjazdem i wiedziałem, że go zaliczę. Jedyne co mnie mogło odstraszyć to mocny deszcz który wg prognoz miał być niezbyt duży bo do 1 mm i z tego powodu zapisałem się dopiero na dwa dni przed startem. Przez cały rok można było zapisać się przez internet, im wcześniej tym wpisowe było niższe. Ja zapisałem się w biurze zorganizowanym w centrum handlowym w Lyngby. Poza stoiskiem do zapisów był jeszcze zorganizowany sklep z podstawowymi akcesoriami i ciuchami, stoisko firmy fitnessowej i mały stolik firmy handlującej przyczepkami do przewożenia dzieci. Na początku kolejka była niewielka i zapisy przebiegały szybciutko ale już po 15 minutach ogonek wydłużył się do ok 15 osób. Ci co zapisali się wcześniej przez internet odbierali numery bez kolejki u innej osoby. W kopercie znalazłem numer jak na początku wydawało mi się zrobiony z papieru ale później okazało się, że nie tak łatwo go rozedrzeć. Poniższe zdjęcia zrobione zostały po wyścigu dlatego numer jest tak wymiędlony :).
Numer startowy © MKTB

Z tyłu numeru były wszystkie potrzebne informacje oczywiście po duńsku :)
Informacje na rewersie numeru © MKTB

Poza numerem był czip i dwie reklamówki wyścigu Ritter Classic. Skromnie. Wpisowe kosztowało mnie 250 dkk czyli ok 145 zł więc chyba nie tak dużo, nawet jak na polskie warunki.
Zdecydowałem się na emerycko - juniorski dystans 50 km a start wybrałem sobie na 8.45 bo poprzednie godziny i grupa na 9.00 były już pełne. Tak, tak, można było sobie wybrać godzinę startu ale ilość miejsc była ograniczona. Start pierwszej grupy miał nastąpić o 7.30 a ostatniej o 11.00 w odstępach 3 minutowych. Szkoda, że widmo deszczu, wiatru i temperatury na poziomie 14-16 stopni przestraszyło resztę mojej rodzinki, trudno, pojadę sam.
Niedziela, dzień wyścigu. Budzik nastawiłem na 6.30 bo przecież trzeba coś zjeść ale nie przed samym startem. Na śniadanie makaron zmoczony mlekiem a po śniadaniu czas na sprawdzenie sprzętu. Zostało tylko przypiąć czip do widelca i numer na koszulkę. Na dworze 15 stopni, słońca brak i dość silny wiatr. Zdecydowałem się na krótkie spodenki i dwie cienkie koszulki, jedną z długim drugą z krótkim rękawem. Kurtkę pd zostawiłem w domu licząc, ze chmury będą tylko straszyć :).
Wyjeżdżam z domu 15 po 8 bo do linii startu jest tylko 6-7 km, taka mała rozgrzewka. Zimno.
Miasteczko wyścigu znajdowało się na terenie Duńskiego Uniwersytetu Technicznego i pomimo zapowiadanych ok 7000 startujących nie było tłoku, miejsc parkingowych dla samochodów było sporo wolnych właśnie dlatego, że start sektorów był rozłożony w tak długim czasie.
Pomiędzy pasem dla startujących a pasem dla finiszerów był pasaż z dwoma rzędami namiotów dla teamów, cateringu i sklepów.
Kilka minut przed startem zaczęło kropić ale na szczęście po chwili przestało. Do d... by było śmigać po deszczu tym bardziej, że wczoraj na tył założyłem lekkiego slicka.
8.45. Startujemy. Moja grupa jest nieliczna, ok. 30 osób, obok mnie dwóch gości na fulwypasionych bajkach, jeden z nich czysta szosa drugi do czasówki. Do pierwszego zakrętu nie mogę się przebić a czołówka jedzie jakoś wolno. Za zakrętem już luźniej więc mogę nacisnąć.
Po kilkuset metrach wiedziałem, że niestety w mojej grupie nie będę miał nikogo do pomocy. Dwóch gości zostało z tyłu, prawdopodobnie jada na 125 km. Dziwne uczucie jak się cały czas wyprzedza i nie powiem całkiem przyjemne ale z drugiej strony bez pomocy wyjdzie na to, że przejadę pięcdziesięcio kilometrową czasówkę ! Na to nie całkiem byłem przygotowany ale cóż, trza zacisnąć pośladki i śmigać do mety.
Przez pierwsze 20 km jedynym problemem na trasie było wyprzedzanie grupek jadących (że większość wyścigu przebiegała po ścieżkach rowerowych) ale wtedy najczęściej zjeżdżałem na jezdnię. Zresztą nie tylko ja :). Drugim utrudnieniem były skrzyżowania ze światłami. Niestety na niektórych, tych pilnowanych przez policję trzeba było swoje odstać. Mnie zdarzyło się to trzy razy czyli do tyłu byłem ok 2 minut. Tu gdzie nie było gliniarzy a tylko "chorągiewkowi" kosiłem na czerwonym, tylko nikomu nie mówcie ;).
Ok 22 kilometra złapał mnie skurcz, ale taki jaki jeszcze mi się nie przytrafił. Ból w plecach, z lewej strony dolnej części kręgosłupa. Doszedłem do wniosku, że to przez pozycję na rowerze. Od startu jechałem w dolnym chwycie i stąd ten ból. Od czasu do czasu wyginałem plecy w drugą stronę (jak to fajnie brzmi :) ) albo stawałem na pedałach i jechałem na stojąco. Na chwilę pomagało.
Cały czas jechałem sam. Na 25-m kilometrze był bufet. Usytuowany na bocznej drodze, z daleka widziałem, że dobrze zaopatrzony ale nie zatrzymywałem się. Za krótki dystans by coś jeść a zastrzyk węglowodanów miałem w żelu.
Trasa bardzo fajna, zresztą część odcinków już była mi znana z wcześniejszych przejażdżek z rodziną. Oczywiście najprzyjemniejsze fragmenty prowadziły przez małe, malownicze miejscowości z dużą ilością zieleni. Tu także nie było rowerówek więc cała jezdnia była do mojej dyspozycji. Ruch samochodowy też nie za wielki a kierowcy tak ostrożni, ze nie chcieli / bali się wyprzedzać więc mi zdarzyło się kilka razy ich wyprzedzić :P.
W dalszym ciągu jadę sam i tylko na dwóch długich ale niezbyt stromych podjazdach korzystam z koła poprzedników. Nie za długo to trwało bo pod koniec wzniesienia prędkość na tyle zmalała, że postanowiłem ciągnąć sam. Druga połówka dystansu wydaje się bardziej "górzysta" a na pewno bardziej wietrzna. Teraz wiem dlaczego tak ładnie mi szło na początku :). Ostatnie 10 km to już twarde nogi ale plecy prawie nie bolą. Zmęczenie przez jazdę solo daje znać o sobie. Podjazdy wydają się bardziej strome i dłuższe. Jeszcze tylko 2 km, 1,5, zaczyna padać a ja na skrzyżowaniu mylę drogę, za mną jeszcze jeden gość ale słysząc krzyki odwracam się i widzę innych jadących w innym kierunku. Dzięki. Zawracam i już na właściwej trasie doganiam i wyprzedzam "pomocników". Na ostatnich metrach resztkami sił wstaję by ładnie zafiniszować, jeeeeeeeeeest ! :D. Zaraz za metą przestaje padać, "bufetowi" podają wodę są również banany, pudełeczka z rodzynkami, muffinki w dwóch smakach i coś jaszcze ale nie pamiętam co.
Patrzę na licznik, jest poniżej 1.40. Ok, taki był plan a na oficjalne wyniki (będą w necie) trzeba zaczekać do szesnastej. Przed wyścigiem przeglądając wyniki z tamtego roku miałem nadzieję na pierwszą setkę, teraz, z tym czasem byłem pewien, że w setce będę.
W domu po kąpieli i drugim śniadaniu (wróciłem jeszcze przed 11-tą) czekało łóżeczko :). Po czwartej wlazłem na stronę wyniku i całą mordę miałem w szczęściu. 35 miejsce ! Dla mnie super wynik biorą pod uwagę to, że startujących na 50-kę było 1437 facetów ! Z drugiej strony trzeba dodać, że spora grupa z nich to niedzielni kolarze z plecakami :).
Prawdziwe ściganie odbyło się na prawdziwym kolarskim ale oczywiście amatorskim dystansie 125 km. Wystartowało 3365 (!) osób w tym 3072 mężczyzn. Zwycięzca miał średnią 37,97 km/h a ja ze swoją średnią (gdybym ją utrzymał !) znalazłbym się na 800 którymś miejscu !
Na moim dystansie zwycięzca miał czas 1:21:42 co dało średnią 36,72 km/h.
Był jeszcze dystans 28 km gdzie na trasę ruszyło 738 osób. Ogólnie, na wszystkich dystansach wystartowało 6359 osób !
Podsumowując imprezka bardzo fajna, trasa przyjemna, dobrze oznaczona, na skrzyżowaniach czy ważniejszych zakrętach pomagali "chorągiewkowi", dla chętnych masaż przed czy po wyścigu (nie golę nóg więc i tak by mnie pewnie "zmasowali/ły") Do minusów zaliczyłbym sporą ilość skrzyżowań ze światłami, zero serwisu fotograficznego, brak ciepłego posiłku regeneracyjnego (odpłatnie były kiełbaski i inne burgery), delikatnie mówiąc skromna koperta startowa.
Ze swojego startu jestem również zadowolony, średnia 31,34 całkiem przyzwoita (mój najlepszy wynik na dystansie pow. 50 km) szczególnie biorąc pod uwagę to, że na teoretycznie płaskiej trasie wyszło 400 m przewyższeń.

Czas na statystyki:
dystans: 50 km
czas: 1:35:44
średnia: 31,34 km/h
open: 35/1467
kategoria (36-50 lat): 14/438
p.s.
od poniedziałku wymieniam maile z organizatorami o zmianę informacji. Na razie udało im się dopisać nazwę klubu ale cały czas przy moim nazwisku widnieje flaga duńska a wynikach grup wiekowych mnie w ogóle nie ma ! Przy wpisywaniu do kompa kobitka zrobiła błąd i teraz się to ciągnie.
.

  • DST 6.50km
  • Czas 00:15
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Sprzęt Merida Race Lite 905
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazd na wyścig

Niedziela, 10 czerwca 2012 | Komentarze 0

Lekki rozruch.