avatar


button stats bikestats.pl

Znajomi


Archiwum bloga

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MKTB.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:7832.40 km (w terenie 2974.00 km; 37.97%)
Czas w ruchu:391:42
Średnia prędkość:20.00 km/h
Maksymalna prędkość:70.35 km/h
Suma podjazdów:45486 m
Maks. tętno maksymalne:190 (107 %)
Maks. tętno średnie:172 (97 %)
Suma kalorii:5855 kcal
Liczba aktywności:215
Średnio na aktywność:36.43 km i 1h 49m
Więcej statystyk
  • DST 33.40km
  • Teren 27.00km
  • Czas 03:38
  • VAVG 9.19km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 1267m
  • Sprzęt Bulls Wild Cup
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

EMTB Enduro, Ślęża - zawody

Niedziela, 29 marca 2015 | Komentarze 0

Pierwszy raz na zawodach enduro, pierwszy raz na Ślęży. Seria EMTB podobno jest najcięższa ale nie dlatego ją wybrałem. Po prostu odpowiadał mi termin i to, że mogłem zatrzymać się u rodziny we Wrocławiu i wraz z nimi uczestniczyć w zawodach.
Dzięki piątkowemu i sobotniemu objazdowi (z Pawłem) nie było tak źle, odcinki kamieniste przeleciałem lepiej iż na objeździe a single gorzej. Padłem na podjazdach - brak treningu !
Trochę zimno, trochę deszczu. Jeden lot przez kierę, dwa ślizgi, ogólnie nieźle, dwa siniaki i tyle.

EMTB Enduro - Ślęża, dzień zawodów
EMTB Enduro - Ślęża, dzień zawodów © Joyride

EMTB Enduro - Ślęża, zawody, końcówka OS1, łatwizna :)
EMTB Enduro - Ślęża, zawody, końcówka OS1, łatwizna :) © Joyride

EMTB Enduro - Ślęża,
EMTB Enduro - Ślęża, "Knurświny" po pierwszym OS-ie © MKTB

Miejsce open: 114/180
miejsce Masters: 15/26
drużynowo 6-te miejsce.
Najfajniejsze zawody w jakich jechałem, maratony ... jeżeli będę jechał to tylko jako trening. Enduro = duża przyjemność + świetna zabawa. 
Polecam ! 
Kategoria Enduro, Foto, Błoto


  • DST 17.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 8.16km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 697m
  • Sprzęt Bulls Wild Cup
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ślęża, objazd OS1 i OS3

Sobota, 28 marca 2015 | Komentarze 0

Objazd os-ów 1 i 3 przed zawodami EMTB Enduro Ślęża

Leżę na 1-ce :)
Leżę na objeździe OS1
Leżę na objeździe OS1 © 1enduro.pl
Kategoria Błoto, Enduro, Foto


  • DST 12.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 9.11km/h
  • VMAX 31.70km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 474m
  • Sprzęt Bulls Wild Cup
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ślęża, objazd OS2 i OS4

Piątek, 27 marca 2015 | Komentarze 0

Objazd os-ów 2 i 4 przed zawodami EMTB Enduro Ślęża

Paweł na ściance
Ścianka na OS2, dla niewtajemniczonych.. płasko :)
Ścianka na OS2, dla niewtajemniczonych.. płasko :) © MKTB
omawianie ścieżki
Omawiamy OS
Omawiamy OS © MKTB
Kategoria Błoto, Enduro, Foto


  • DST 25.50km
  • Teren 22.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 8.36km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 807m
  • Sprzęt Bulls Wild Cup
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Trasa EMTB Mieroszów

Poniedziałek, 7 lipca 2014 | Komentarze 0

Optymista ze mnie to zawsze był :)
W noworocznych planach miałem wpisane zawody enduro w okolicach Mieroszowa ale Paweł powiedział, ze na pierwszy raz to za trudny teren.
No cóż, po kilku miesiącach mogłem się przekonać jak jest naprawdę.
Na trzeci dzień wypadu w dolnośląskie Paweł zaproponował właśnie Mieroszów żeby pokazać mi jak mniej więcej wygląda trasa. 
Wyruszyliśmy we dwóch bo miało być ciężko i reszta familii raczej by się męczyła niż miała przyjemność z wycieczki.
Zawitaliśmy do miasteczka Sokołowisko. Architektura od razu podsunęła mi myśl, że jestem w miejscowości uzdrowiskowej i jak się okazało nie myliłem się.
Przebieranka i chop na rowery. Tak się nam spieszyło, że fotki zabudowań robiłem z roweru (wstyd !).
Zaczynamy podjazdem, ciężkim bo nierównym, zniszczonym przez wodę deszczową i maszyny leśne. Gorąco. Po kilometrze przypinamy kaski do plecaków bo głowy się pocą. Po dwóch może trzech zaczynamy wypychać ostro pod górę. Ledwo zipię.
Nareszcie szczyt, można odpocząć, mamy za sobą 3 km i 200 m w górę.
Czas włożyć kaski i ochraniacze bo pierwszy, kamienisty zjazd przed nami. Oczywiście Paweł pierwszy ponieważ zna drogę.
Ruszam. W połowie, na jednym z większych kamieni łapię uślizg przedniego koła i szlifuję bokiem. Łydka zdarta ale "nic to Baśka" jak mawiał Wołodyjowski, twardy jestem jadę dalej :).
Znowu pod górę i zjazd, pod górę i zjazd. No cóż, żeby zjechać to najpierw trzeba podjechać... lub wepchać.
Po niecałych 8 km mamy w nogach 335 m w górę, nieźle ale rekord pobiłem już wczoraj :)
Przed nami prawdziwa jazda w dół, 1,5 km i 300 m w pionie, będzie zabawa. Była. Część zjechałem, część zszedłem. Jeszcze za wcześnie dla mnie na takie hardkory, przecież mam dopiero 48 lat ! Ale było przyjemnie... no poza momentem kiedy szlif przeszlifowałem powtórnie na melafirze. Łydka z czerwonej stała się czarna.
Znowu w górę. Byliśmy blisko następnego zjazdu kiedy zaczęło padać. Zachmurzyło się już wcześniej a teraz jeszcze doszły grzmoty. Na szczęście nie na "naszym" zboczu. Postaliśmy trochę czekając aż przestanie ale i tak "dach" przeciekał więc stwierdziliśmy, że jak mamy zmoknąć to lepiej jadąc. Zjazd był już śliski. Na hamplach i d... nad tylnym bieżnikiem rower spływał z podłożem po mokrym zboczu. Zdarzyło mi się wylądować na drzewie a Paweł na samym dole na szczęście (bo ślizgał się szybciej) między drzewami.
Mokre od deszczu krzaki i pokrzywy umyły mi łydkę i znowu była czerwona.
Nie żartuj ! Znowu w górę ? No trudno ;) Na szczęście nie za długo. Trochę w górę trochę w dół, i tak parę razy.
Zjechaliśmy do Sokołowiska by zrobić jeszcze jeden OS. Przestało padać i znowu wyszło słoneczko. Akurat na podjazd. Ostatni podjazd. 2 kilometry ze średnim nachyleniem 10 %, Niby nie dużo ale miejscami nie szło jechać. Po 20 minutach jesteśmy na szczycie. 
"Najprzyjemniejszy zjazd na koniec" mówi Paweł.Wierzę mu bo był tu na zawodach rok wcześniej. Zaczynamy. Po chwili znowu zatrzymałem się na drzewie a stromizna powodowała, że ciężko mi było dosiąść "byka". Musiałem się ustawić bokiem do stoku i poszło.
Rzeczywiście, ten zjazd mimo, że jechałem ostrożnie bo "w ciemno" sprawił mi sporo radości. Z zapryskanymi błotem mordami dotarliśmy do asfaltu. Po drodze do końca przygody skorzystaliśmy z bieżącej wody w Ścinawce. A było co myć :D

Dzięki Paweł ! 



Sokołowisko, dom K. Kieślowskiego
Sokołowisko, dom K. Kieślowskiego © MKTB

Sokołowisko, sanatorium
Sokołowisko, sanatorium "Grunwald" © MKTB

Sokołowisko, sanatorium
Sokołowisko, sanatorium "Grunwald" © MKTB

Sokołowisko, sanatorium
Sokołowisko, sanatorium "Grunwald" © MKTB

Do w Sokołowisku
Dom w Sokołowisku © MKTB

Pierwszy podjazd
Pierwszy podjazd © MKTB

Ciąg dalszy
Ciąg dalszy © MKTB

Wypych, inaczej się nie dało
Wypych, inaczej się nie dało © MKTB

Po wypychu
Po wypychu © MKTB

Widoczek na Czechy
Widoczek na Czechy © MKTB

Która to już kanapka ?
Która to już kanapka ? © MKTB

Uwaga, uwaga, jadę !
Uwaga, uwaga, jadę ! © MKTB

Masko szaleje
Masko szaleje © MKTB

Podejście pod Garbatkę
Podejście pod Garbatkę © MKTB

Myjka w Ścinawce
Myjka w Ścinawce © MKTB

Mycie opon w Ścinawce
Mycie opon w Ścinawce © MKTB
Kategoria Enduro, Foto


  • DST 18.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 8.18km/h
  • VMAX 32.80km/h
  • Podjazdy 859m
  • Sprzęt Bulls Wild Cup
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Atakujemy Šerák !

Niedziela, 6 lipca 2014 | Komentarze 0

Czechy, dzień drugi.
Z kwatery zerwaliśmy się po dobrym śniadaniu i po krótkiej podróży wylądowaliśmy w Jeseniku. Zostawiamy samochód i zaczynamy walkę z 10 km podjazdem :)
Idzie całkiem sprawnie pomimo dużego rozrzutu wiekowego ekipy - od 13 do 55 lat :). Robimy przystanki na jedzenie i picie a pić się chce bo gorąc okrutny a sprzęt ciężki :)
Co chwilę mijamy piękne widoczki a las po bokach zmienia swoje oblicze z każdym zdobytym metrem.
Na siódmym kilometrze łapie nas deszcz ale mimo tego, że jesteśmy przemoknięci wcale nie przeszkadza. Wręcz odwrotnie, przy tej temperaturze pomaga złapać właściwy rytm. Grupka zostaje lekko z tyłu.
Po kilometrze czyli mniej więcej 15 minutach przestaje padać ale przyjemna atmosfera pozostaje i niedługo dojeżdżam do szczytu. Czekam na resztę i podjeżdżamy do schroniska coś zjeść.
W Środku całkiem elegancko, zupełnie jak w "niskopiennych" knajpach a jedzenie dobre i jak na tą wysokość tanie :)
Po godzinnym odpoczynku ruszamy na zjazd po przeciwnej stronie, szlakiem, zresztą pieszym. Większy skok się przydaje bo trochę kamyków i korzeni na trasie się znalazło :)
W połowie zjazdu miałem przygodę i przyglebiłem. Trochę przesadziłem z prędkością i o mało nie wbiłem się w drzewo. Skończyło się na skrzywionej kierownicy i obtartej łopatce. 
Chwilę potem dojechała Aga ze snejkiem w obu kołach. Kamienie miały dla każdego jakąś niespodziankę ;)
Przerwa na zrobienie gum i w drogę, lecim dalej. 
Ok 100 m od asfaltu na czymś przecinam tylną oponę, Nawet mleko nie jest w stanie uszczelnić 6 milimetrowego cięcia.
Przystanek z musu. Nie chce mi się drałować w spd 6 km więc Paweł zostaje oddelegowany do misji "samochód".
Pakowanko i powrót do Wrocławia. Jutro Mieroszów, trylogii część ostatnia. Niestety.

Šerák, planujemy traskę
Šerák, planujemy traskę © MKTB

Ten szczyt to cel na dziś
Ten szczyt to cel na dziś © MKTB

Šerák, podjazd, 4 kilometr
Šerák, podjazd, 4 kilometr © MKTB

Šerák, podjazd
Šerák, podjazd © MKTB

Šerák, połowa podjazdu.. no może 2/3
Šerák, połowa podjazdu.. no może 2/3 © MKTB

Šerák, podjazd
Šerák, podjazd © MKTB

Šerák, Na szczycie
Šerák, Na szczycie © MKTB

Widok z Šeráku
Widok z Šeráku © MKTB

Aga na zjeździe
Aga na zjeździe © MKTB

Šerák... i po Šeráku
Šerák... i po Šeráku © MKTB
Kategoria Enduro, Foto, Za granicą


  • DST 36.50km
  • Teren 32.50km
  • Czas 03:17
  • VAVG 11.12km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Podjazdy 940m
  • Sprzęt Bulls Wild Cup
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rychlebskie Ścieżki

Sobota, 5 lipca 2014 | Komentarze 0

Wreszcie spełniło się moje marzenie :)
Razem z wrocławską częścią rodziny wybraliśmy się na słynne traile. Na miejscu złożyliśmy sprzęty, wykupiliśmy dobrowolną opłatę i w trasę.
Pierwsze 6,5 km to podjazd, prawie 470 m w górę. Początkowo naturalny, przez las, polami i szutrami a od 4 km częściowo "sztuczny", bardziej kręty z wieloma przejazdami po kładkach i głazach.
Jeszcze kawałek i rozjazd: zielony szlak do ścieżki Super Flow i czarny na szlak Wales. Paweł i ja pojechaliśmy na Walesa a reszta rodziny skrótem.
Wales jest świetny, techniczny, w dużej części po dużych kamieniach ale w sumie wolny.
Po kilku minutach spotkaliśmy się przed wjazdem na flow.
tak, to jest to ! Sama przyjemność. Płyniesz, jak chcesz to skaczesz jak nie to nie. Chopki, dropy, bandy, jest wszystko co trzeba. Niektóre fragmenty powtarzamy dla przyjemności :)
Niestety wszystko co przyjemne kiedyś się kończy. Zjeżdżamy do bazy i lecimy szukać noclegu. Po krótkiej wycieczce po Černéj Vodě znajdujemy kwaterę. Wracamy na szlak a reszta rodziny wprowadza się do nowego domu ;)
Robimy z Pawłem drugą pętlę, podjazd ten sam ale reszta to już inne szlaki. Najpierw Biskupsky, naturalny w lesie, następnie Velryba, po dużych kamlotach, potem Tajemny i Maramorowy, podobne do Walesa ale płynniejsze i szybsze i na koniec Sjezdy, najszybszy i najpłynniejszy z niedużymi dropami, sama przyjemność :)
Czas na prysznic, kolację i piwko, jutro następny, ciekawy dzień :)

Rychlebskie ścieżki, całą kamandą :)
Rychlebskie ścieżki, całą kamandą :) © MKTB
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera © MKTB
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera © MKTB
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera © MKTB
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera © MKTB
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera © MKTB
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera © MKTB
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera
Rychlebskie ścieżki, Trail Dr. Wiessnera © MKTB
Rychlebskie ścieżki, Super Flow
Rychlebskie ścieżki, Super Flow © MKTB
Kategoria Enduro, Foto, Za granicą


  • DST 46.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 15.59km/h
  • VMAX 49.63km/h
  • Podjazdy 522m
  • Sprzęt BMC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Galiński MTB Maraton - "Jedziemy dla Marka", Gielniów

Niedziela, 29 czerwca 2014 | Komentarze 0

Gielniów to już tradycja. Maraton szczególny w tym roku ze względu na brak wśród nas Marka Galińskiego, najlepszego polskiego kolarza XC. 
Mimo dużych przerw w treningach zdecydowałem się pojechać bo start w Gielniowie to zawsze przyjemność. Bez ambitnych planów na wyścig, po prostu mocny trening.
Start na mocno, zdecydowanie za mocno. Po 3 km odpadłem od głównej grupy i zaczęli mnie wyprzedzać goście z tyłu.
Trasa trochę zmieniona względem 2012 i 2013, z asfaltu skręt w lewo, lekki zjazd łąką i bród. Pierwsze marudy, że "mokro już na początku... " . To coś dla mnie. Mocy nie ma ale technika została :).
Trochę odrabiam w terenie, singiel i trawers w odwrotnym kierunku niż przed rokiem. Ostry, krótki zjazd stał się podjazd... podchodem.
Nowe dłuższe odcinki po kamienistych pożarówkach pokazały mi gdzie moje miejsce:)
Ok 20 km podpiąłem się do wyprzedzającej mnie, 4 osobowej grupki i na kole trochę odzyskałem siły. Od tej pory na trudniejszych odcinkach ja odchodziłem, na dłuższych podjazdach oni odchodzili i tak w kółko. Na dłużej zerwałem ich na błotnym odcinku. Ok 1 km, bez przerwy w błocie, tutaj i rower i mój zmysł równowagi spisał się świetnie. 
Przez kilka km jechałem sam po czym doścignęli mnie towarzysze. Po następnych kilku, dwóch odjechało i zostałem z jakąś kobitką. 
Dalej jechaliśmy na zmiany. 
Bufet - dłuższa przerwa na napełnienie bidonu, wypicie izo i napchanie się pomarańczami ;)
Nogi odpoczęły ale nie na długo bo w połowie następnego podjazdu złapały mnie skurcze. drugi, może trzeci raz w życiu. Musiałem stanąć i ponaciągać. Znowu trochę błota, singielek, doszedłem kobitkę co odeszła na bufecie. Zjazd i znowu jestem z przodu.
Podjazd i znowu z tyłu ale w większym towarzystwie, doszedł gostek na 29erze.
Luzuje mi się linka w tylej zmieniarce ale na sczęście pasuje ampul od skuwacza. Gonitwa, w lesie mam ich znowu ale nie dojeżdżam bo na podjeździe znowu skurcz. Tragedia. 
Drugi bufet. Pomarańcze, izo a  kobitki z obsługi opłukują mi rower, miło :)
Poznaję tereny i wiem, ze do mety już nie daleko. Jeszcze porcja błota które blokuje mnie na moment bo wciągnęło mi rower po ośki i nie mogłem go wyrwać. Trudny teren więc znowu uciekam towarzyszom. Jeszcze 2 km asfaltu, kawałek pętli xc i meta. Chwilę po mnie przyjeżdża towarzyszka i 29erowiec.
Trochę się ochlapałem i podjechałem sprawdzić wyniki. Czasowo tragicznie statystycznie średnio.  
Open 57/108, kat. M4 14/34 
czas netto 2:51:30
W tamtym roku było pudło w tym daleeeekoo od pudła ale za rok będzie lepiej :)
...
A tak wyglądał rower po maratonie po lekkim płukaniu na bufecie i czyszczeniem przerzutki na 10 km przed metą :)

Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014 © MKTB
 Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014 © MKTB Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014 © MKTB Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014 © MKTB Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014 © MKTB Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2014 © MKTB
Kategoria Błoto, Foto, XCM / XCO


  • DST 26.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 20.80km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 88m
  • Sprzęt BMC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolica

Niedziela, 18 maja 2014 | Komentarze 0

Radawiecki i okolica.
Niby błota nie było a bieżnik zabiło
Niby błota nie było a bieżnik zabiło © MKTB
Kategoria Błoto, Foto


  • DST 18.00km
  • Teren 16.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 9.00km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 230m
  • Sprzęt BMC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka z braciszkiem

Czwartek, 1 maja 2014 | Komentarze 0

Krótko ale przyjemnie.
Braciszek jeździł a ja czaskałem zdjęcia.
 
No to zaczynamy
No to zaczynamy © MKTB
Regulacja dampingu :)
Regulacja dampingu :) © MKTB
I znowu singielek
I znowu singielek © MKTB
Wedle wąwozu ;)
Wedle wąwozu ;) © MKTB
Przez kładeczkę
Przez kładeczkę © MKTB
Dębowy dąb
Dębowy dąb © MKTB
Taka sobie kładka
Taka sobie kładka © MKTB
Kategoria Enduro, Foto


  • DST 46.50km
  • Teren 41.00km
  • Czas 02:52
  • VAVG 16.22km/h
  • VMAX 53.93km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt BMC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

MTB Cross Maraton (ŚLR) - Daleszyce

Niedziela, 13 kwietnia 2014 | Komentarze 0

Było fajnie.
Tego mogłem się spodziewać bo niedaleko Daleszyce od Łagowa w którym traska 2013 była wyśmienita i jak do tej pory wciąż najlepsza w moim rowerowym życiorysie.

Z niepewnością co do pogody wyruszyłem sam bo Czarek poszedł na L4. Pochmurny poranek nie nastrajał optymistycznie i trochę się bałem, że jeszcze pochorobowo dychający będę się zmagał nie tylko z trasą ale i z deszczem. Na szczęście pół godziny po przyjeździe do Daleszyc słoneczko nieśmiało puściło promyki na rynek.
Oczywiście spotkałem trochę znajomych, chwilę porozmawiałem z MagdąTomkiem i dowiedziałem się, że Tomek przyjechał żeby ... nie pojechać ;).
Mała "rozgrzewka", wejście do sektora. Sporo ludzi, jeszcze tylu osób na Lidze nie widzałem.
Start "honorowy" jakiś mało honorowy bo wszyscy pchali się do przodu jak popieprzeni i momentami było niebezpiecznie.

 

Początek płaski i nudny ale stawka oczywiście już się porządnie rozciągnęła. Miałem w pamięci zapowiadane 800m przewyższeń więc nie pompowałem na siłę.
Pierwszy dłuższy podjazd i oczywiście oddech już krótki i zipiący :). Później było już lepiej. Lepiej z oddechem ale nie z wytrzymałością. Trasy nie opiszę bo po prostu nie pamiętam przebiegu ale  na pewno najpiękniejszy fragment to Zamczysko. Przejazd jego kamienistą granią i cudowny, ostry choć krótki zjazd dostarczył sporo emocji.


W ogóle zjazdy, podobnie jak w Łagowie były perełką tego maratonu. Owszem było kilka fajnych podjazdów, krótkich, technicznych, kamienistych i te mi się podobały. Nie podobało mi to czego nie lubię czyli długie podjazdy, szczególnie te w otwartym terenie tak jak np. podjazd w Brzezinkach, niedługo po bufecie.


Do 35 km jeszcze szło nieźle. Jechałem mniej więcej na tej samej pozycji jaką miałem po 10 kilometrze, wciąłem żela i ... koniec. Nie zipałem, serce mi nie wyskakiwało ale nogi niestety powiedziały f..k off, ręcami se pedałuj ;)


Przede mną padł chłopak ze skurczem (a było w sumie trzech takich), zapytałem czy mu pomóc ale nie chciał. Trudno, nie będzie okazji żeby się zatrzymać i odpocząć ;). Równy rytm. To utrzymywało mnie w pionie, jak będę szarpał to nie dojadę do mety.Widząc moją słabość, wszyscy za mną rzucili się do wyprzedzania, w tym kobiety !!! Jedną z nich była Magda. Ostatnie kilometry to dojazdówka asfaltem i tu następnych 6 osób wyprzedziło mnie przed metą. W sumie na ostatniej dyszce wyprzedziło mnie 15 osób. Policzyłem dobrze, miałem czas bo jechałem powoli :).
Jak zawsze na kreskę wpadłem zmęczony ale szczęśliwy. Wciąłem gulasz, parę wafli i całą stertę pomarańczy i poszedłem się pakować.
Spodziewałem się miejsca pod koniec stawki ale okazało się, że nie było ta źle bo miejsce w połowie stawki na początek sezonu jest super. Oczywiście dla mnie, gościa po chorobie i 500 km tegorocznego "treningu" :)

Gipies w teflonie niestety nie załapał.
podsumowanie cyfrowe
czas: 2:52:40
czas zwycięzcy Fan Open: 1:58:20
czas zwycięzcy Fan M4: 02:18:41
Fan Open: 193/390
Fan M4: 30/59
rating: 68,5% / 80,3%

Zapomniałem dodać, że największa zębatka z tyłu nie wchodziła, buty mi się cały czas luzowały bo rzepy po 4 latach już nie trzymają no i nie wspomniałem o ładnym dzwonie na zakręcie :) To tyle tłumaczeń :D
.
Kategoria Foto, XCM / XCO