avatar


button stats bikestats.pl

Znajomi


Archiwum bloga

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MKTB.bikestats.pl
  • DST 61.00km
  • Teren 59.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 21.16km/h
  • VMAX 44.58km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • HRmax 184 (103%)
  • HRavg 160 ( 90%)
  • Podjazdy 147m
  • Sprzęt Specialized HR XC Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Legia MTB Maraton - Kozienice

Niedziela, 16 sierpnia 2009 | Komentarze 6

Zapowiadało się ciekawie, mały wywiad (sporo danych o zawodnikach ze strony mazovii :) potwierdził, że będzie ciężko. Większość startujących to sektory 1-4. Przy tak silnej stawce (wystarczy przejrzeć wyniki) swoje szanse optymistycznie oceniałem mniej więcej na początek ostatniej ćwiartki startujących. Opis trasy na stronie w miarę ciekawy, chociaż wynikało z niego, ze za dużo podjeżdżania nie będzie. Startujemy w kwartecie: Marzena, Czesio, Czarek i ja. Właściwie to w dwóch duetach bo Marzena leci na hobby, Czesio po drodze z Lublina też przestawił się na hobby więc tylko Czarek i ja zrobimy 60-tkę. Zapisani byliśmy wcześniej, przez internet więc formalności załatwiliśmy szybko a, że przyjechaliśmy dość późno to na rozgrzewkę nie było czasu i do tego patelnia 30 stopni (nie cierpię jeździć w upale).
Kozienice - rozpakowka © MKTB

Marzena z Czarkiem przed startem © MKTB

12 minut... © MKTB

Start i od razu szybko. Płasko, asfalt później twarda szutrówka a właścwie żwirówka. Czołówka odjechała, ja byłem w środku stawki, Czarek trochę za mną.

Zaczynają się drogi piaszczyste i tu mam pierwsze kłopoty. Dwie osoby przede mną zaryły, ja też staję, nie moge ruszyć i muszę przelecieć kawałek z buta.
Tracę ok. 20-25 miejsc. Robi się trochę twardziej ale cały czas piaszczyście, kilka osób wyprzedzam ale i ja jestem wyprzedzany. W pewnym momencie widzę ruchy z przodu, aha, pomyłka trasy, zawracamy. Wolniejsi dzieki temu sporo nadrobili. Okazało sie, że jestem za Czarkiem. Dochodzę go po kilku minutach, przez jakiś czas trzyma koło ale później pomału zaczyna tracić. Pierwszy bufet na 20-tym km. Jakoś szybko poszło, to dlatego, że kilometry szły po twardym. W bufecie uzupełniam bidon, łapię żela, pół batona i w drogę. Dochodzi do mnie Stefan. Jedziemy razem do drugiego bufetu. Las, brzeg lasu (wiatr w morde) znowu las i prawie wszystko po piachu. Na szczescie większość odcinków leśnych to "twardy" piach z nielicznymi "łachami". Dobrze, że w lesie cień drzew dawał odpoczynek od słońca.
Dolatujemy do drugiego bufetu. Tu robię dłuższy postój. Trzeba odpocząć bo zostało jeszcze 20km. Wcinam pomarańczki...
na drugim bufecie © MKTB

...napój, obsługa dolewa do bidonu. Baton enervit (czy cuś w ten deseń) całkiem smaczny, prawie jak niegdysiejsze krówki ;). Dojechał Czarek a Stefan chyba już wystrzelił, ruszam, aaa jeszcze żel. Odcinek po drugim bufecie będę wspomninał niemile. Początek niezły, odzyskuję 2 miejsca, po jakichś 2 km robi się miękko, rower pływa, zarzuca mnie w lewo, prawie wpadam w krzaki. W tym momencie wyprzedza mne Stefan. A jednak to ja go zostawiłem na bufecie. Jakoś łatwo idzie mu przejazd przez piach i odchodzi mi na 50-60m. Po paru chwilach zaczyna się naprawdę ciężki piach. Widzę jak Stef z jeszcze jednym zawodnikiem biegną z rowerkami. Ja nie biegnę. Idę. Dużo na biegu nie zyskam a sił stracę do cholery. Stefan znika ale tego drugiego chłopaka widzę, nie odbiegł za daleko. Nareszcie koniec piachu trochę twardego w lesie. Tu nawet idzie nieźle prędkość niezła, jeszcze 15km i w domu, jak tak dalej będzie szło to jest OK.
Niestety nie szło. Ostatnie 10km tragedia, słabłem z kilometra na kilometr. Piach, męczący piach mnie prześladował. Co zrobiło się twardziej, odzyskiwałem trochę sił, to za chwilę miękko i traciłem dwa razy więcej. Kończył się piach zaczął się szuter (żwirek)w prawdzie zrobiło się twardo ale zaczęło w gębę wiać. Zaczęły mnie już łapać lekkie skurcze, szkoda, że nie wziąłem tabletek które były w pakiecie startowym. Na ostatnich 10 kilometrach straciłem 5 miejsc.
Dziwne jak nabiera się sił wiedząc, że meta niedaleko :).
to sem ja © MKTB

Ostatnie 1,5 kilometra nie było takie złe i na amfiteatrze udało mi się dojść zawodnika "Legionu" (nr 133). Wyprzdzałem go powoli, myślałem, że będziemy finiszować razem ale chyba nie chciało mu się już ścigać.
"Jeszcze długa prosta jak na finiszu Tour de France i upragniona KRESKA, czyli meta. Jest 60 km i upragniony koniec." - tak w zapowiedzi opisali końcówkę wyścigu organizatorzy.
50m do mety © MKTB

Rzeczywiście, nigdzie nie pragnąłem widoku mety tak mocno jak tutaj. Na długo zapamietam ten piach, po prostu Dakar :D
nareszcie koniec © MKTB

Czarek na końcówce © MKTB


Czas na (subiektywne) podsumowanie, skala 5 stopniowa.
Trasa: 2
płaska, ok 60% to piach, jeden podjeździk ok 150-cio metrowy.

Oznaczenie trasy : 1
TRAGICZNE. Było sporo pomyłek, małe strzałki, strzępy taśmy.

Organizacja: 5-
w miarę sprawne zapisy, bogate pakiety startowe, atrakcyjne nagrody. Mała wpadka przy rozdaniu pucharów. Przegapiono dwie dziewczyny z M... i Bikergonia stała sama na pudle. Po paru minutach gdy "poszkodowane" zgłosiły się same, powtórzono ceremonię :).

Bufety: 5
bufety na trasie i na mecie super, najlepsze jakie do tej pory widziałem.

A teraz czas na wynki naszego kwartetu:
Mój wynik :
Open M: 97/155, w M4: 11/26

Czarek: 127/155 i 37/45 w M2
Czarek przed metą © MKTB


Marzena: 4/20 open K Hobby (debiutantka !)
Marzena przed metą © MKTB


Czesio: 15/29 open M Hobby
Czesio kilometr przed metą © MKTB


Stefan tym razem tylko 2 minuty przede mną :).

Patrząc na rating open i kat. jak się okazuje to mój najlepszy wyścig w tym roku.
.
Kategoria Foto, XCM / XCO, >50



Komentarze
edghaar
| 19:40 sobota, 22 sierpnia 2009 | linkuj to faktycznie "podjeździk" :D
MKTB
| 19:04 sobota, 22 sierpnia 2009 | linkuj edghaar, oczywiście, że długość :D
Stefan, gdybym nie wpadł w krzaki też bym był z wami ;)
bikergonia, wszystkim się dał, każdy miał równe szanse :)
siwy-zgr, kto wie, zobaczymy jak terminy w przyszłym roku :)
edghaar
| 16:51 sobota, 22 sierpnia 2009 | linkuj ten 150m podjezdzik to chodziło ci o przewyższenie czy długość :D
Stefan
| 20:06 czwartek, 20 sierpnia 2009 | linkuj Te dwie minuty to chyba za sprawą kolegi z drużyny - Kajtka. Spotkałem go parę km przed metą - wyprzedzał mnie z grupką, która pomyliła wcześniej drogę no i mnie pociągneli do mety w dobrym tempie:)
bikergonia
| 14:21 poniedziałek, 17 sierpnia 2009 | linkuj Pociesz się że mi ten piach też mocno dał się we znaki. :)
siwy-zgr
| 12:24 poniedziałek, 17 sierpnia 2009 | linkuj W Piekoszowie też było pełno piachu, ale ogólnie trasa bardzo ciekawa, sporo technicznych podjazdów i miłe dla oka widoczki :) - polecam.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!