avatar


button stats bikestats.pl

Znajomi


Archiwum bloga

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MKTB.bikestats.pl
  • DST 65.00km
  • Teren 58.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 22.29km/h
  • VMAX 62.04km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 180 (102%)
  • HRavg 158 ( 89%)
  • Podjazdy 768m
  • Sprzęt Merida FLX
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazovia MTB Maraton - Skarżysko

Niedziela, 25 lipca 2010 | Komentarze 8

Dzisiejsza wyprawa w towarzystwie Czarka. Od rana pogoda była krótko pisząc, średnia. Na szczęście na miejscu, w Skarżysku nie padało. Ciekawy byłem drugiego, "górskiego" etapu Mazovii. Nastroje mimo niepewnej pogody były dobre. Mała rozgrzewka początkowo po kilku pierwszych km trasy a później po mieście i do sektorów. Trochę było późno na dobrą pozycję wiec zająłem miejsce pod koniec stawki. Sektor po starcie jakoś cały czas w grupie i ciężko było przejść do przodu, brukowany podjazd , las i wyjazd na asfalt. Tu grupa jest już trochę podzielona i można jechać swoim tempem.
niedługo po starcie / fot. Z. Kowalski © MKTB

Nie jest źle, łapię kontakt wzrokowy z pierwszą częścią sektora. Na długim szutrowym podjeździe stawka jest już nieźle rozciągnięta i pomalutku ale skutecznie udaje mi się wyprzedzić sporą grupę osób. Zaczęły się lasy i tu schody, nie ma gdzie wyprzedzać. W ciągu kilku km "skokami" udawało mi się kogoś wyprzedzić. Szutrówka to odpoczynek. Do 25-28 km jadę sam, nikogo przede mną, nikogo za mną.
wewlesie :) / fot. Z. Kowalski © MKTB

Trasa jak na razie świetna, co chwilę inna nawierzchnia i zmiany w krajobrazie. Są cięższe fragmenty przejazdów przez błoto, miejsc do przejścia całkiem mało. Na brukowanym odcinku trasy odczuwam dyskomfort i chwilowy (czyżby ?) spadek mocy. Ok 35 km na szutrówce wyprzedziła mnie para, po krótkiej chwili gość stracił panowanie nad rowerem a dziewczyna jadąca na kole oczywiście uderzając w leżący rower zrobiła klasyczne OTB. Zatrzymałem się "zdjąłem" jeden z rowerów na pobocze bo nadjeżdżała dość duża grupa i mogło być nieteges. Po chwili wróciłem na trasę i dołączyłem do grupy która w miarę upływu czasu porozrywała się "troszkę". Z kilkoma osobami walczyłem co chwilę o pozycję a najlepiej szło mi na zjazdach. Właśnie zjazdy, ale nie te asfaltowe a te "ścieżkowe", kamieniste czy szutrowe dzisiaj "były moje" :).
Las. Bardzo fajny odcinek i bardzo zmienny. Koleiny, uskoki, kamienie a troszkę później mocna sekcja typu XC. Trzy, następujące po sobie krótkie, twarde podjazdy. Na pierwszym po 90% przednie koło idzie w górę i tracę równowagę, drugi, krótszy, bez problemu, trzeci do połowy i reszta z buta, brak mocy.
Szuterek, asfalt i znowu las ale tym razem trudniejszy teren. Nie podjazdy a równe odcinki były miejscami nie do przejechania a rowerek trzeba było przenosić. Odcinek z namokniętym piachem, cóż tu dużo gadać tak mi dał w d... a właściwie w nogi, że poczułem się totalnie bez sił. Nareszcie coś by odetchnąć, Szybki kilkukilometrowy, szutrowy zjazd. Tu osiągam największą prędkość - 62 km/h. Rower na szutrze pływa ale uczucie jest wspaniałe a dźwięk miły dla ucha :).
Koniec radości, podjazd po trylince powoduje we mnie zwątpienie. Jest tragicznie, przez moment widzę na liczniku 8 km/h (!) a inni wyprzedzają mnie jakby dopiero zaczęli jechać. Odzyskuję trochę sił i rytm, prędkość wrasta i jakoś się wspinam. Koniec betonowej tarki wjeżdżam do lasu ale nie odpocznę bo trasa wcale nie łatwa a czuję się wyczerpany. Momentami ciężko opanować mi rower co w pewnej chwili skutkuje zjazdem na bok, i wyhamowaniem na wysokiej "bandzie".
Obite kości kulszowe, "bulba" nad kolanem. W rowerze skrzywiony kierownik a lewy róg skierował się ku niebu. Reszta działała bez zmian i spokojnie mogłem kończyć maraton a zostało już niewiele bo ok. 5-7 km i właściwie wszystko po asfaltach i to nowych asfaltach, jeszcze nie jeżdżonych samochodami :). Podczepiłem się do wyprzedzającego mnie pociągu ale nie utrzymałem się nimi do końca. Odpadłem na mniej więcej 2 km przed metą z jednym gościem za plecami. Na ostatnim podjeździe na wiadukt został z tyłu i do samej mety na stadionie jechałem już sam.
przed ostatnim zakrętem / fot. M. Górajec © MKTB

Czarek tym razem przyjechał tylko 15 minut po mnie, a dla drużyny zapunktował najwyżej Marek (10 min przede mną).
Po maratonie spotkaliśmy Tomka (pobiłeś mnie tylko o 9 minut ;)) i Magdę która wyjeździła dziś 2 miejsce !

przy okazji, mam pamiątkę w postaci nowego koloru błota w kolekcji :)
spoko, to nie krew tylko kolorek błota z okolic Skarżyska :) © MKTB


dane z licznika :
dystans: 64 km
czas: 2:58:35
avg: 21,48
vmax: 62,04
przewyższenia: 768m

wyniki oficjalne:
dystans: 65 km
czas: 02:54:21
mega open: 170/400
mega M4: 23/75

Po drugim etapie klasyfikacji górskiej
open M4 16/305
mega M4 11/291.
.
Kategoria >50, Błoto, Foto, XCM / XCO



Komentarze
MKTB
| 12:44 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj Właśnie myślałem o podobnym systemie jak piszesz (Grabkowym) ale jak widać ten też nie do końca jest sprawiedliwy.
Dla mnie Mazovia to zabawa ale dla 1 sektora już chyba nie ;)
MKTB
| 10:50 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj No tak, tu przyznaję Ci rację co do tego samego czasu dla sektora. I tu kłania się miejsce z którego piszemy (czyt. startujemy). Mi nie grozi podnoszenie rąk z radości po zwycięstwie ale chciałbym porównać swój wynik z zawodnikami mniej więcej równymi sobie :). Inne wizje mają zawodnicy walczący o miejsca a inne średniacy jak ja. Nie ma idealnego rozwiązania i obydwa "systemy" mają niestety swoje wady.
outsider
| 10:23 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj Scenariusz byłby niezły gdyby nie to że czas start jest chyba wspólny dla sektora co więcej przy tych samych czasach decyduje alfabet
MKTB
| 09:25 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj starałem się zbierać tylko próbki
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!