avatar


button stats bikestats.pl

Znajomi


Archiwum bloga

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MKTB.bikestats.pl
  • DST 24.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 24.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mistrzostwa świata - wyścig

Niedziela, 25 września 2011 | Komentarze 0

Szkoda czasu na prysznic, tylko przebieranka i w drogę, dogonić kolarzy na pętli w Rudersdal. Po drodze mijam całe rzesze kibiców oczywiście w większości jadących rowerami. Mimo iż jadę na dość ciężkim trekingu wyprzedza mnie tylko dwóch gości na szosówkach :). Z daleka widać, że coś się dzieje. Najpierw kolumna zaparkowanych teamowych autobusów a później tłum kibiców. Zapinam rower przy stacji benzynowej i od tej pory spacerek. Jak przejechał peleton to szedłem dalej szukając miejsc gdzie mogłem zrobić jakieś ciekawe ujęcie.
tam na szczycie jest meta © MKTB

nasi w peletonie © MKTB

Przy jednym z zakrętów złapałem Mario Cipolliniego wchodzącego do "kampera-kontenera" Katiuszy.
"Super Mario" Cipollini © MKTB

ucieczka na zakręcie © MKTB

Kibice Danii © MKTB

i są nasi !:) © MKTB

tłum na szosie i tłum obok © MKTB

Od początku wyścigu coś się działo. Ucieczki nin stop a na czele peletonu od początku królowali Anglicy. Od czasu do czasu pokazał się Włoch, Belg, Francuz, czy Australijczyk ale widać było, że to właśnie Anglicy kontrolują wyścig i jak się później okazało mimo tylu prób ucieczek i szarpania nie udało się nikomu zmęczyć ich na tyle by nie dowieźli Cavendisha na podium.
anglicy na czele pościgu © MKTB

Hushovt po prawej © MKTB

znowu ucieczka, trochę się działo © MKTB

Na długich prostych i na szybkich łukach prędkość peletonu wynosiła ponad 50km/h. Stojąc za barierkami nawet kilka metrów od pędzącej grupy czuć było silny wiatr jaki wytwarza ten ludzki pociąg. Wrażenie niesamowite.
na zakręcie © MKTB

Niemiec i znowu Anglicy © MKTB

szybki tłum ;) © MKTB

6 okrążeń do mety. W drodze powrotnej spotykam diabła, chyba znanego wszystkim z górskich etapów ważniejszych tourów :).
tego diabła wszyscy znają © MKTB

trochę już zmęczeni © MKTB

Co chwilę mijam grupki kibiców. Norwegia, Holandia, Włochy, Belgowie, tak jak tu, z chumorem, "zaczepiają" ludzi. Prawie wszyscy po piwku ale zachowanie pierwsza klasa.
rozradowani kibice Belgii © MKTB

i znowu próbują... © MKTB

a Cavendish z przodu... © MKTB

a w czubie cały czas obecni Anglicy © MKTB

i znowu Anglicy © MKTB


Kibice z Norwegii © MKTB

Trza gonić, oj, trza ;) © MKTB

tylko śmignęli © MKTB

Porządku pilnowali m.in. tacy jeźdźcy.
Policja konna © MKTB

Ostatnie 2 okrążenia oglądaliśmy na telebimie bo nie sposób było dopchać się w okolice mety. Większość terenu obok prostej start/meta zajęły trybuny dla oficjeli i vipów oraz namioty dla firm sponsorkich takich jak Saxobank czy Post.
Finisz rzeczywiście był ciekawy a głos i sposób komentowania spikera jeszcze podnosił jakość doznań. Szkoda, że nasi się rozpadli po kraksie bo mogło być lepiej. Po skończonym wyścigu zawodnicy wracali "traktem ludzkim" ;)
Michał Kwiatkowski © MKTB

Chyba niezadowolony Maciej Paterski © MKTB

"cuś ci powiem..." © MKTB

"i znowu przegralim.." © MKTB

god blesju © MKTB

"nie martw się Anthony" © MKTB

no i op mistrzostwach © MKTB
.
Podsumowując muszę potwierdzić starą prawdę, że impreza oglądana na żywo to prawdziwe przeżycie. Zarówno wyścig jak i atmosfera panująca obok... to trzeba poczuć. Niezapomnane wrażenia. W czasie wyścigu były otwarte stoiska z pamiątkami. Można było kupić bluzy, koszulki,czapki, ręczniki, piny itp. a Post Danmark rozdawało buffy i czapeczki przypominające te kolarskie.
Trasa wyścigu bardzo przyjazna widzom, oblepiona tłumami kibiców wszelkich narodowości, przy domach co chwilę można było spotkac na szybko sklecone stoiska z domowymi ciasteczkami ( 5dkk/szt) czy kanapkami. W jednym z ogródków impreza z kapelą i piwem.
Dla kolarzy trasa trochę niebezpieczna co było widać po ilości kraks przede wszystkim w młodszych kategoriach mężczyzn jak i u kobiet, chociaż w elicie też wyeliminowały sporo zawodników między innymi trzech naszych, Shlecka czy Hushovta. Dla całej imprezy istotne było też to, że dopisała pogoda pomimo pochmurnych prognoz. Ekipy towarzyszące zawodnikom też fajne, po wyścigu można było pogadać i bez trudu "wysępić" jakiś teamowy bidon.
Czas wracać do domu. Czuję się trochę zmęczony, głodny ale za to bardzo zadowolony.
12 km lekkim tempem, prysznic i obiad. Oj piękny to był dzień :).
.


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!