avatar


button stats bikestats.pl

Znajomi


Archiwum bloga

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MKTB.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:7832.40 km (w terenie 2974.00 km; 37.97%)
Czas w ruchu:391:42
Średnia prędkość:20.00 km/h
Maksymalna prędkość:70.35 km/h
Suma podjazdów:45486 m
Maks. tętno maksymalne:190 (107 %)
Maks. tętno średnie:172 (97 %)
Suma kalorii:5855 kcal
Liczba aktywności:215
Średnio na aktywność:36.43 km i 1h 49m
Więcej statystyk
  • DST 67.00km
  • Teren 62.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 18.36km/h
  • VMAX 55.36km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • HRmax 180 (102%)
  • HRavg 160 ( 90%)
  • Podjazdy 626m
  • Sprzęt Merida FLX
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mazovia MTB Marathon - Szydłowiec. Kiszka :(

Niedziela, 4 lipca 2010 | Komentarze 0

Do Szydłowca wyruszyłem tym razem z Czarkiem i Tomkiem.
O 9.3o byliśmy na miejscu, pogoda słoneczna, jak dla mnie zbyt słoneczna ale inni byli zadowoleni, że nie będzie błota (trochę się pomylili:D ) Miasteczko tym razem już nie przy zamku a na polu namiotowym. W czasie przygotowań dowiedziałem się o zmianie dystansu - 67 km to cel na dziś. Fajnie q....
.
Start bezproblemowy ale powoli się rozkręcałem bo przez pierwsze kilometry jakoś brakowało mi powietrza. Na pierwszych leśnych odcinkach porobiły się zatory i człapało się dość długo za innymi. Wiozłem się "spokojnie" do mw 23 kilometra gdy zaczął się szybki, kamienisty zjazd. Miałem za sobą już 90% "kamyczków" i po którymś podskoku wyczułem brak powietrza w tylnym kole. Shit !. Pierwszy raz na trasie maratonu. Zmiana gumy dość szybka ale niestety zabrakło ciśnienia w pompce. Mój błąd, że nie przetestowałem wcześniej na ile wystarcza jeden nabój. Teraz wiem, że muszę wozić dwa. Zrezygnowany, spacerkiem dawałem dalej co chwilę wołając: "ktoś ma pompkę na prestę ?!". Musiał przelecieć cały sektor by zatrzymał się chłopak z numerem 68 i zaczekał aż napompuję dętkę trochę mocniej. Nie chcąc go przetrzymywać dopompowałem do jako takiego stanu i ruszyłem dalej.
po zmianie dętki / fot. Z. Kowalski © MKTB

Musiałem uważać żeby przy niskim ciśnieniu nie dobić koła o co w dalszej części nie było trudno i sporo czasu spędziłem nad siodełkiem odciążając tył. Wyprzedzanie szło nieźle i tylko na singlach ciągnąłem się za innymi. Jeszcze przed podjazdem na Skłobską Górę zobaczyłem plecy Cezara. Podobnie jak moje, jego tylne koło okazywało braki ciśnienia więc nie trudno było zgadnąć, że też złapał gumę a jak się okazało, nawet dwie :). Przez kilka kilometrów jechaliśmy razem ale na bufecie musiałem dotankować wodę (dzisiaj szła lepiej niż izo z camelbaka) i trochę mi uciekł. Po chwili znowu go doszedłem ale nie na długo. Na jednym z krótkich, ostrych, asfaltowych podjazdów nacisnął mocniej i od tej pory zaczął mi znikać. No cóż będę gonił sam. Trasa okazała się całkiem selektywna i zrobiło się luźno. Co jakiś czas kogoś dochodziłem i wyprzedzałem, cały czas równym rytmem. Nie chciałem szarpać bo dystans długi a nie chciałem paść przed metą.
Ostatnie kilometry to trochę piachu którego nie lubię i na którym zaliczyłem małe przyziemienie. Końcówka całkiem szybka ale z utęsknieniem oczekiwałem widoku mety :)
Szydłowiec, niedaleko mety / fot. M. Galeński © MKTB

finisz w buffie z dętki :) © MKTB

Okazało się, że Cezar był lepszy o 2 minuty, Tomek o 14 a Czarek gorszy o 27 minut.
Wynik byłby całkiem niezły gdyby nie guma która razem ze spacerem kosztowała mnie ok 10-12 minut co przekłada się na mniej więcej ... 60 miejsc :(
Trasa fajna, trochę błota które mniej wprawnym sprawiało kłopoty, troszkę piachu, sporo odcinków trawiastych. Ilość i jakość podjazdów jak na etap górski trochę rozczarowała tym bardziej, że przewyższenia było podobnie jak w Lublinie. To co podobało mi się najbardziej w dzisiejszej trasie to zjazdy. Kamienisty na którym złapałem gumę, po "wyrypanej" drodze i po kamieniach w rzeczce (foto htEc).
zjazdowa rzeczka na trasie Szydłowca © MKTB

Cudnie :)

wyniki oficjalne:
dystans: 67km
czas: 3:38:34
mega open: 187/407
mega M4: 25/73

maraton w Szydłowcu był pierwszym etapem klasyfikacji górskiej
W klasyfikacji górskiej open M4 jestem 30/298 a w mega M4 25/285.
Kategoria >50, Błoto, Foto, XCM / XCO


  • Aktywność Jazda na rowerze

Lublin Off The Track 2010

Sobota, 3 lipca 2010 | Komentarze 2

Dzisiaj zamiast jechać do Nałęczowa na Skandię, wybrałem się na nowy, lubelski tor rowerowy poprzyglądać się trochę jak skaczą chłopaki na zawodach Lublin Off The Track 2010. Nie miałem wiele czasu więc obejrzałem tylko trening dirtu i kwalifikacje slope'a. Oto kilka zdjęć. Wiecej wrzucę w poniedziałek bo idę się wyspać przed Szydłowcem
Lublin Off the Track 2010 © MKTB

Lublin Off The Track 2010 © MKTB

Lublin Off The Track 2010 © MKTB

Lublin Off The Track 2010 © MKTB
Kategoria Foto


  • DST 32.50km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 24.38km/h
  • VMAX 54.46km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 154 ( 87%)
  • HRavg 132 ( 75%)
  • Podjazdy 151m
  • Sprzęt Merida FLX
  • Aktywność Jazda na rowerze

okolica na lekko

Środa, 30 czerwca 2010 | Komentarze 0

Stare ścieżki, najpierw "tyłami", po wysypanym kamieniu (tylko patrzeć będzie asfalt) męczarnia przez 2 km.
opony kameleony © MKTB

już niedługo będzie asfalt :( © MKTB

Później na lotnisko, do Radawca, przez las radawiecki do Sporniaka i dalej Palikije II ...
niedługo zachód © MKTB

... Miłocin, Motycz, Uniszowice, Konopnica i dom.
Wot i koniec wycieczki.
.
Kategoria Foto


  • DST 33.50km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 25.77km/h
  • VMAX 50.24km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 161 ( 91%)
  • HRavg 140 ( 79%)
  • Podjazdy 189m
  • Sprzęt Merida FLX
  • Aktywność Jazda na rowerze

tak sobie, popołudniowo

Wtorek, 29 czerwca 2010 | Komentarze 2

Jazda na podwieczorek. Cały czas równym rytmem i tylko pod górkę puls skakał trochę wyżej. Głównie asfaltami ale terenu troszke musiałem złapać by nie zasnąć ;). Na drogach pusto jakoś.
między Józefinem a Leśnym © MKTB

dróżka przyzagajnikowa © MKTB

między polami © MKTB

gdzieś po drodze © MKTB

trasa: dom - Uniszowice - Motycz Józefin - Motycz Leśny - Czajki - Palikije II - Motycz - Uniszowice - dom.
.
Kategoria Foto


  • DST 46.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 27.88km/h
  • VMAX 50.24km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 168 ( 95%)
  • HRavg 149 ( 84%)
  • Podjazdy 248m
  • Sprzęt Merida FLX
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny trening

Niedziela, 27 czerwca 2010 | Komentarze 0

Dzisiaj dość mocny, trening prawie tylko na asfalcie. Pierwsze 5 km rozgrzewki, 10 dość mocne a następne 15 tak na średnio, w pulsie 140-145.
w stronę Bełżyc © MKTB

Od Bełżyc 5 powtórzeń interwałowych, pięć minut lekkiego kręcenia i reszta trasy znowu w miarę mocna.
Taki pierwszy pseudo trening w tym roku.
trasa: dom - Uniszowice - Motycz Józefin - Miłocin - Palikije - Bełżyce - Pawlin - Radawiec Duży - Tereszyn - Kozubszczyzna - dom.
.
Kategoria Foto


  • DST 43.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 21.50km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 299m
  • Sprzęt Merida FLX
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stary Gaj i Bike Park Lublin

Piątek, 25 czerwca 2010 | Komentarze 2

Wyjechałem z chałupy z zamiarem rozpoznania lasu zwanego Starym Gajem lub Starym Lasem. Do tegoż lasu mam tylko 10 km ale "zwiedzić" go jakoś nigdy nie było mi po drodze. A szkoda, bo to co dzisiaj tam widziałem bardzo mi się spodobało, mnogość ścieżek, zmienne ukształtowanie terenu w skrócie fajne miejsce do treningu. Tylko ograniczony czas kazał mi zakończyć zaliczanie kolejnych ścieżek i skierowanie się ku drugiemu celowi: lubelski bike park. Już za tydzień ma się tu odbyć oficjalne otwarcie i big zawody pod tytułem - Lublin Off The Track z udziałem zagranicznych zawodników. Oto co zastałem na miejscu
bikepark lublin © MKTB

bike park lublin © MKTB
bike park lublin © MKTB

wallride, bike park lublin © MKTB

8m drop i hopy, bike park lublin © MKTB

8-mio i 4-ro metrowe dropy i inne hopy ;) © MKTB

Będą tam jeszcze tory dla BMX, dirtowców i scatepark. Zapowiada się ciekawie. Sam za stary jestem na takie zabawy ale czasami lubię popatrzeć jak fachowcy szaleją. W TV wygląda to fajnie ale zobaczyć na żywo to dopiero radocha.
po ocenie stanu zaawansowania budo wy udałem się w drogę powrotną. Wróciłem na ścieżkę w starym lesie, ścieżkę chyba najciekawszą, pofałdowaną ale szybką. Bardzo fajny kawałek pod XC, góra, dół, góra, dół singielek, dół, góra, itd :).
lekko pod górkę © MKTB

a teraz z górki i znowu pod górkę :) © MKTB

super singielek, ale krótki © MKTB

przejazd przez tory i dalej, bardzo malowniczą ulicą Węglinek w stronę Konopnicy. "Wąwoźny" fragment ul. Węglinek
ul. Węglinek © MKTB

wąwóz, ul. Węglinek © MKTB

Z Konopnicy kawałek w stronę Motycza i znowu kawałek terenem, "od podwórka" do domu.
.
Kategoria Foto


Warsztat po mazovii

Poniedziałek, 21 czerwca 2010 | Komentarze 8

Mycie i czyszczenie roweru, wymiana klocków.
FLX. 1078km
klocki po mazovii :) © MKTB

.
Kategoria Foto, Warsztat


  • DST 58.00km
  • Teren 55.00km
  • Czas 03:21
  • VAVG 17.31km/h
  • VMAX 48.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 656m
  • Sprzęt Merida FLX
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mazovia MTB Marathon - Lublin

Niedziela, 20 czerwca 2010 | Komentarze 8

Na początku jestem winien przeprosiny tym, którzy skorzystali z mojego piątkowego opisu trasy Mazovii. Otóż po powtórnym przejrzeniu mapy zobaczyłem, że popełniłem błąd i nie pojechałem pętli zaczynającej się przy pierwszym bufecie a kończącej w Osowej. Jest to na tyle istotne, że właśnie tam był jedyny prawdziwy i jakże dzisiaj błotny podjazd. Sorki.
A teraz odnośnie maratonu :)
Na parking przyjechałem ok 9.30 i po krótkich przygotowaniach byłem gotowy. Przed 10 przyjechał Czarek na rowerze więc rozgrzewkę miał już za sobą. Czarek zwrócił mi uwagę, że ... numer startowy przyczepiłem do góry nogami, tak było :D.
Świt z piątku na sobotę i sobotni poranek to opady deszczu. Spodziewałem się, że po deszczach trasa będzie trudna, szczególnie na leśnych odcinkach. W niedzielę zaczęło lekko kropić ok 9-tej a po dwóch godzinach czyli w chwili startu przyszedł mocniejszy deszcz.
Gdy dojechałem do sektora już większość zawodników była ustawiona. do startu za mną ustawiło się jeszcze ok 20 osób. Dzisiaj Fit poszedł pierwszy, Mega i Giga 10 minut później.
Start jak w tamtym roku, po asfalcie ale skrócony (o ok 2km). Może i dobrze bo nie lubię asfaltu a organizatorzy mieli mniej problemów z zamykaniem drogi. Już na asfalcie sektor się rozciągnął i przeskoczyłem parę oczek do przodu. Po wjeździe do lasu okazało się, że droga jest już nieźle rozjeżdżona przez Fit i poprzednie trzy sektory ale jechało mi się nieźle. Prawie cały czas w grupie ale pomalutku przebijałem się do przodu. Po 5-6 kilometrze zrobiło się luźniej i wyprzedzało się dużo łatwiej. Za Ćmiłowem, na krótkich odcinkach pomiędzy zagajnikami, na polnych i przyleśnych drogach też czekało błoto. Ten widok mnie zaskoczył bo nie spodziewałem się, że po takiej ilości deszczu drogi w odkrytym terenie staną się tak śliskie i równie trudno przejezdne jak te w lesie. Można powiedzieć, że poza nielicznymi odcinkami asfaltu i szutru, cały czas walczyliśmy z błotem.
na trasie błotnej mazovii © MKTB

Sporo ludzi się przewracało a uślizgi i rowery w poprzek drogi zdarzały się co chwilę. Ja również musiałem kilka razy wypiąć się z espedeków ale na szczęście obyło się bez upadków. Niebezpieczny rowek w ostatnim zagajniku nie był zasypany ale oznaczony biało czerwoną taśmą ale dzisiaj błoto było większą pułapką dla zawodników. Chyba jedyny kawałek trasy który pozostał bez zmian po deszczu (ofkors poza asfaltem) to łagodny podjazd wysypany tłuczonym gruzem. Dzisiaj udało mi się przejechać go trochę szybciej (15-17 km/h) niż w czasie objazdu (13-15). Znowu polna droga i apiat błotko, później lekko pod górę po mieszance trawy z błotem która w piątek wyglądała tak ładnie. Wyprzedził mnie gość na crossówce, nawet nieźle mu szło na tych "żyletkach". Na końcówce przed asfaltem głębsze błoto i tu kilka osób prowadzi wyrażnie obklejone błotem, glinowe (od glinu lub od gliny, jak kto woli) rumaki.
troszkę ubłocony / fot. www.cykloza.com © MKTB

Wylatuję a raczej wytaczam się na asfalt i zaliczam kilka kałuż co by rower opłukać. No, to połowa drogi za mną ale czemu nie zgadza mi się to z cyframi na tabliczkach informujących o dystansie do mety ? Właśnie, tu zaskoczenie po raz drugi. Zamiast prosto asfaltem jak to zrobiłem w czasie objazdu, trasa skręca w lewo, w pola ! Kurna co jest ? Coś się nie zgadza. Pomyślałem, że Org wydłużył trasę ale jak się później okazało to ja zrobiłem błąd, źle odczytując mapę przy objeździe.
Na bufecie łapię żela ale ciężko go wciąć bo rower tańczy i nie mogę tubą do paszczy trafić ;) A można było bufet na asfalcie ustawić. Jakoś się z tubą uporałem i mogę się skupić na podjeździe, może nie za szalonym ale dzisiaj nie jeden zapamięta go jako na prawdę męczący. Cześć ludzi prowadzi, cześć podjeżdża. Ciężko jest ale "idzie jechać" i tylko raz stawia mnie w poprzek i muszę stanąć ale po chwili jestem znowu na kursie. Kilka osób udało się wyprzedzić ale po wyjeździe na płaskie dwóch z nich dogania mnie i walą do przodu. Później będziemy tasować się co chwilę ale do czasu. Wyjeżdżam z błota, długi odcinek asfaltu i w Osowej znowu w gruntówkę - walka z błotem od początku. Dojeżdżam do krótkiego zjazdu który opisałem po objeździe jako niebezpieczny. Dzisiaj był mega-niebezpieczny. Hamulce wydają dźwięk przypominający starą, zepsutą syrenę strażacką, przede mną jeden gość a przed nim jeszcze jeden i wykłada się zaraz przed zakrętem. Zaczekamy, jeszcze zdążymy się zmęczyć :). W dalszej części zjazdu zostawiam ich z tyłu. Króciutki podjazd i jestem na prostej. Tutaj czuję coś niepokojącego. Wyraźnie słabnę, dopiero 40 km za mną a ja z minuty na minutę czuję się coraz słabszy i do tego zrobiło mi się zimno. Pierwszy raz zmarzłem w trakcie maratonu (w zimie nie jeździłem), coś musi być nie tak. Ci których zostawiłem na trudniejszych odcinkach zaczynają mnie wyprzedzać. Lżej mi tylko tam gdzie jest lekko z górki. Miejsce z piaszczystą łachą, dzisiaj nasiąkniętą do granic możliwości w połowie przechodzę. Dojeżdżam jakoś do bufetu i tu staję na chwilę i wcinam banana. Troszkę odpocząłem a przynajmniej tak mi się wydawało ale po chwili jazdy znowu czuję się słaby. Po 5 km zrobiło mi się naprawdę słabo i myślałem, że puszcze pawia ale jakoś przetrzymałem. Co chwilę ktoś mnie wyprzedzał, niefajnie :/.
Dąbrowa w drodze powrotnej wbije się głęboko w pamięć uczestników dzisiejszego maratonu. Czarna breja rzucała rowerem od brzegu do brzegu. Zniknęły gdzieś rośliny które w piątek tworzyły chwilowy singletrack a droga miała teraz szerokość 3-4 m a czasami więcej ;). Powoli ale jakoś się jechało chociaż był moment słabości i musiałem podprowadzić ok. 500m. Pozostała część drogi już trochę lepsza i szybsza a po przejechaniu przez jezdnię to już tylko twarda rowerówka. Jeszcze dwóch chłopaków mnie wyprzedza a na kostce, blisko mety jeszcze jeden. Zupełny brak sił na finisz a zapowiadało się tak pięknie ;).
trup na mecie ;) fot. Z Kowalski © MKTB

Podjechałem do samochodu żeby się ochlapać i przebrać bo mnie zaczęło telepać.
W czasie "mycia" poznałem Ktone, wiem że zerwał łańcuch ale nie wiem czy ukończył wyścig. Ciasto i pomarańczki, potem ciepłe kluchy i... zjawił się Czarek, strasznie zawiedziony i zmęczony, ok 15 glebek i 282 miejsce.
Chwila na przemyślenie maratonu. Doszedłem do wniosku, że na kryzys od 40-go km złożyło się kilka czynników do których na pewno nie zaliczę jakości trasy czy pogody. Po pierwsze, cienkie śniadanie. Po drugie mało snu (poszedłem spać o 1.30). Po trzecie za mało jazdy w ostatnich dwóch tygodniach (i wcześniej).
Sprzęt spisał się nieźle, łańcuch przesmarowany Rohloffem tym razem nie kleił ale czasami skakał na zalepionej kasecie. Manetka przedniej przerzutki przez pewien czas stała jak zamurowana na 32 i nie chciała iść na 44 ale jej przeszło i skończyły się klocki.
siodełko ma nowe pokrycie :D © MKTB

r7 w nowych barwach © MKTB

Podsumowując cieszę się, że na początku udało mi się wyprzedzić tyle osób bo większość mnie nie doszła więc jestem do przodu ;). Nie cieszy mnie ostatnie 20 kilometrów podczas których spadłem o min 25 miejsc.
Trasa była fajna, urozmaicona i o sporym przewyższeniu ale pogoda niestety zburzyła troszkę to wrażenie. Mam nadzieję, ze w Szydłowcu, 4 lipca będzie sucho :D

dane z licznika :
dystans: 58,13
czas: 3:19:33
avg: 17,48
vmax: 48,20
przewyższenia: 656m

wyniki oficjalne:
dystans: 59
czas: 3:20:04
mega open: 127/380
mega M4: 17/64
.
Kategoria >50, Błoto, Foto, XCM / XCO


  • DST 57.50km
  • Teren 55.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 42.47km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 427m
  • Sprzęt Merida FLX
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd trasy (mega) Mazovia Lublin

Piątek, 18 czerwca 2010 | Komentarze 3

Wybierałem się na objazd od kiedy mapka "zawisła" na stronie Mazovii i dzisiaj udało się wygospodarować 3 godzinki.
Nie chciało mi się robić asfaltowej pętli więc rozpocząłem w miejscu gdzie trasa wpada do lasu czyli ok 2,5 kilometra od startu
wjazd do Dąbrowy © MKTB

Trasa leśna to głównie doubletrack który tylko chwilowo przechodzi w single. Czasami przeszkadzają nisko wiszące a czasami i leżące gałęzie .
niespodzianka z gałęziami © MKTB

Szlaki twarde, nieliczne kałuże nawet przy ładnej pogodzie ostaną się do niedzieli. W tej części nie są głębokie ale bezpieczniej je objechać.
parętakich kałuż na trasie będzie © MKTB

Ok siódmego kilometra przejazd przez rów i w prawo na szerszą leśną drogę. Początkowo wyboista ale od 9km staje się w miarę równą, szybką szutrówkę. Po kilometrze przelatuję przez trasę Ćmiłów - Prawiedniki i przyleśną szutrówką po chwili przechodzącą w gruntówkę wyjeżdżam na półotwartą przestrzeń. Od teraz większą część trasy do odbębnienia na otwartej przestrzeni.
Okolice Ćmiłowa © MKTB

Na moment się zgubiłem, strzałek i tasiemek na razie jak na lekarstwo.
jak zobaczysz ten widok to znaczy że pomyliłeś trasę :D © MKTB

Po nadrobieniu kilo i pół znalazłem trasę.
krótki wąwozik © MKTB

Teraz kawałek po otwartym terenie, trochę wiało ale wiedziałem, że w drodze powrotnej będzie lżej :). Ok 16-17 km krótka wizyta w lesie szybki wjazd i .. hamowanie przed ogromną kałużą. Objechałem ją brzegiem ale jest szerszy objazd po lewej. Po chwili następna niespodzianka. W poprzek drogi wykopany rowek szerokości ok 30cm i głębokości ok 30-40cm. Na wiekszej prędkości da się przeskoczyć, przy mniejszej OTB murowane (może do niedzieli Org zasypie rowek).
niespodzianka od miejscowych © MKTB

Wypadam z lasu na odkryty teren. Tu Fit odbija szutrówką w prawo a mega leci prosto na krótki kawałek asfaltu a potem szutrówkę na pewnym odcinku pokrytą świeżym tłuczniem który trochę zwalnia. Skręt w lewo (ok 20km), szuter w dalszym ciągu, robi się leciutko pod górę (nie mylić z podjazdem)) i do tego droga jest wysypana tłuczonym gruzem. Męczarnia. Na szczęście tylko ok 500- 600m tego gruzu. Na "szczycie" zegar pokazuje 175m przewyższeń. Szutrówki zmieniają się w gruntówki i odwrotnie.
okolice Jabłonnej © MKTB

Ok 2 km do "nawrotu" w połowie trasy zaczyna się bardziej zarośniety odcinek polnej drogi. Jest możliwość nawinięcia trawy w przerzutkę lub kasetę.
przejazd w trawie, niedługo połowa trasy © MKTB

Wyskakuję na asfalt, leciutko pod górę a po chwili w dół, można odpocząć.
Zostawiam Osową za plecami i już zakręt w prawo na szuterek. Zaczyna się całkiem szybki kawałek, płasko lub lekko z góry. Ok 30 km króciutki niebezpieczny zjazd z głębokimi koleinami i zakrętem w prawo, teraz można pojechać. Przy wjeździe do chałupy widzę chłopaka bawiącego się ... niebieskimi strzałkami mazovii. Powiedział, że to jego brat zdjął :) Kazałem mu powiesić strzałki do jutra bo policja przyjedzie sprawdzić ;)
Zaczyna się odcinek crosscountrowy, krótki zjazd i króciutki podjazd w prawo, z podjazdu ostry skręt w lewo i znowu krótki podjazd wyglądający jak wjazd na posesję ale odbijający w prawo :). Znowu jestem w polach, lekko z góry, troszkę kamieni, troszkę drobniutkiego piachu ale ogólnie twardo. A przepraszam po zakręcie w prawo jest krótki odcinek a właściwie odcineczek, tzw. łacha kopnego piachu.
Na krótko zawitałem w lesie k. Jabłonnej. Od tego momentu znowu dołącza Fit. Niby na mapie trasa leci brzegiem lasu ale w rzeczywistości biegnie przez las a później wychodzi na brzeg. Ten błąd na mapie kosztował mnie dodatkowe 4 km :). Trasa w lesie przejezdna ale były kałuże w koleinach przykryte gałęziami i tu radziłbym uważać. Po chwili trasa wypada z lasu i przez chwilę biegnie jego brzegiem by znowu trafić na pola. Słońce dzisiaj było dobijające a 650 ml bidon picia okazał się za mały.
Fragment asfaltu i zaczyna się ciężki odcinek trasy. Ok kilometra niby utwardzonej drogi (przygotowują pod asfalt) ale tak krzywej jak trasa dla bmx-ów ;). Na prawdę katorga. Później przechodzi we w miarę równą żwirówkę.
Powtórny przelot przez szosę Ćmiłów - Prawiedniki, uno momento i jestem wreszcie w zacisznym, cienistym lesie :). Tu droga leci prawie w linii prostej, głównie dwuśladowa ale na krótkie chwile, dzięki pokrzywom, paprociom, leszczynom i innym faunom staje się singlową. Spotkałem tu także kałuże i to większe niż te po starcie. Omijki na jeden rower, bokami bo środkiem często brak przejazdu ze względu na ich okrągłość ;). W dalszej części trasy leśnej trochę krzywo ale bez kałuż.
powrót przez Dabrowę © MKTB

Z przejazdem przez asfalt do nadzalewowej części lasu zaczyna się ostatnia część objazdu. Twarda ścieżka rowerowa wyściełana grubym piachem i na sam koniec kostka, specjalnie przygotowana na finisz ;D.
Odliczając mw nadrobione kilometry mogę powiedzieć, że trasa będzie miała ok 52 km długości i ok 400m przewyższenia które wynika tylko i wyłącznie z łagodnego pofałdowania terenu. "Górale" nie pomęczą się na podjazdach a "zjazdowcy" nie poszaleją na zjazdach. Jeżeli będzie sucho to maraton będzie bardzo szybki, jeżeli mokro to szybki ale tak czy tak najlepsi przejadą go na blacie.
Jeżeli będzie sucho proponuję semislicki a jeżeli mokro ...to jeszcze zależy jak mokro ;)
.
Kategoria Foto, Błoto, >50


  • DST 31.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 23.85km/h
  • VMAX 44.58km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Merida FLX
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mały rozruch

Wtorek, 15 czerwca 2010 | Komentarze 2

po 4 dniach bez rowerowania. W niedzielę Mazovia w Lublinie a ja ... , no cóż, nie ma czasu :(
Zahaczyłem dziś o zagajnik w Maryninie i na samym wjeździe natknąłem się na wysypisko świetlówek. Sporo tego było i oczywiście porozbijane były głównie na ścieżce. W dalszej części były jeszcze dwa takie znaleziska. Zdjęcie nie odda tego co oczy widziały.
teraz w lasach rosną świetlówki :( © MKTB

Później był Radawiec Mały a po nim ten właściwy ;), Pawlin i las radawiecki w którym to pomęczyłem się trochę po starych ścieżkach. Ciężko się jeździ bo mokro, trochę kałuż a na ścieżkach bliższych brzegu lasu ślisko. Chłopi porobili odpływy z pól i ilaste błoto powpływało do lasu. Jeszcze dwie ścieżki i granicą polno - leśną w stronę Wojcieszyna
na dszczęście nie za wiele było takich przepraw © MKTB

Jeszcze kawałek przez las i znowu wyjeżdżam na pola.
gdzie pojechałem ? W lewo czy w prawo ? :) © MKTB

Na asfalt wyjechałem na granicy Wojcieszyna i Matczyna Później jeszcze raz przeleciałem przez radawiecki do Sporniaka i powrót do domu przez Motycz i Uniszowice już tylko szosą.
.
Kategoria Foto