Krzysiek
MKTB
Linki
Lubelskie Towarzystwo CyklistówSklep Cyklo Lublin
Sklep Homemade Home
forumrowerowe.org
Tor Cartingowy Carmax Lublin
Archiwum bloga
- 2015, Kwiecień2 - 0
- 2015, Marzec7 - 0
- 2015, Luty3 - 0
- 2015, Styczeń7 - 0
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Wrzesień3 - 0
- 2014, Sierpień2 - 0
- 2014, Lipiec9 - 0
- 2014, Czerwiec3 - 0
- 2014, Maj4 - 0
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec12 - 1
- 2014, Luty4 - 0
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Grudzień9 - 2
- 2013, Listopad5 - 0
- 2013, Październik7 - 0
- 2013, Wrzesień5 - 0
- 2013, Sierpień14 - 3
- 2013, Lipiec20 - 5
- 2013, Czerwiec3 - 0
- 2013, Maj7 - 0
- 2013, Kwiecień3 - 0
- 2013, Marzec5 - 6
- 2013, Luty11 - 17
- 2013, Styczeń10 - 0
- 2012, Grudzień3 - 0
- 2012, Listopad2 - 3
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień12 - 0
- 2012, Sierpień16 - 6
- 2012, Lipiec19 - 6
- 2012, Czerwiec13 - 6
- 2012, Maj17 - 0
- 2012, Kwiecień12 - 2
- 2012, Marzec11 - 2
- 2012, Luty13 - 0
- 2012, Styczeń8 - 1
- 2011, Grudzień14 - 11
- 2011, Październik5 - 0
- 2011, Wrzesień16 - 11
- 2011, Sierpień10 - 0
- 2011, Lipiec8 - 0
- 2011, Czerwiec2 - 0
- 2011, Maj13 - 6
- 2011, Kwiecień14 - 18
- 2011, Marzec11 - 17
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń6 - 6
- 2010, Grudzień3 - 0
- 2010, Listopad4 - 0
- 2010, Październik10 - 5
- 2010, Wrzesień13 - 4
- 2010, Sierpień5 - 3
- 2010, Lipiec19 - 23
- 2010, Czerwiec15 - 27
- 2010, Maj20 - 29
- 2010, Kwiecień5 - 11
- 2010, Luty9 - 13
- 2010, Styczeń8 - 7
- 2009, Grudzień6 - 8
- 2009, Listopad7 - 6
- 2009, Październik6 - 3
- 2009, Wrzesień12 - 6
- 2009, Sierpień21 - 25
- 2009, Lipiec15 - 10
- 2009, Czerwiec16 - 14
- 2009, Maj8 - 3
- 2009, Kwiecień16 - 3
- 2009, Marzec7 - 1
- 2009, Styczeń3 - 0
- 2008, Grudzień2 - 6
- 2008, Listopad4 - 3
- 2008, Październik8 - 10
- 2008, Wrzesień7 - 0
- 2008, Sierpień4 - 0
- 2008, Lipiec4 - 0
- 2008, Czerwiec4 - 2
- 2008, Maj3 - 0
- 2008, Marzec1 - 0
- 2008, Luty2 - 0
- 2008, Styczeń1 - 0
- 2007, Grudzień1 - 0
- 2007, Maj1 - 2
- 2007, Marzec1 - 3
- 2007, Luty1 - 0
- 2007, Styczeń1 - 0
- 2006, Marzec1 - 0
- 2006, Luty1 - 2
- 2006, Styczeń4 - 0
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
Foto
Dystans całkowity: | 7832.40 km (w terenie 2974.00 km; 37.97%) |
Czas w ruchu: | 391:42 |
Średnia prędkość: | 20.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.35 km/h |
Suma podjazdów: | 45486 m |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (107 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (97 %) |
Suma kalorii: | 5855 kcal |
Liczba aktywności: | 215 |
Średnio na aktywność: | 36.43 km i 1h 49m |
Więcej statystyk |
- DST 54.00km
- Teren 50.00km
- Czas 03:15
- VAVG 16.62km/h
- VMAX 47.40km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 1008m
- Sprzęt BMC
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB Cross Maraton - Łagów
Niedziela, 18 sierpnia 2013 | Komentarze 0
Łagów był zapowiadany jako najcięższa edycja w cyklu więc jak tu odmówić sobie przyjemności złachania się po terenie :)Już sama droga do Łagowa była przyjemna. Dzień zapowiadał się bardzo ładnie, na pustej o tej porze trasie same ładne widoczki.
Troszkę "mglistą" atmosferę Łagowa poczułem już kilka kilometrów od centrum miasteczka :)
Dojeżdżam do Łagowa© MKTB
Rynek przywitał mnie dzwonami kościelnymi, muzyką z „maratońskiej” estrady i chłodzącym psyche widokiem fontanny.
Kupiłem żele i poczłapałem po numer do biura zawodów, które było o sześć rzutów beretem od rynku Już po 15 minutach byłem z powrotem przy moim wozie serwisowym.
Miejscowi dziwnym wzrokiem patrzyli na przebierańców na rowerach. Chyba pierwszy raz widzieli taki „cyrk”.
Mała przejażdżka w stronę Kielc i przy okazji fotka Pasma Jeleniowskiego.
Widoczek na Pasmo Jeleniowskie© MKTB
Pierwsi ruszają „mastersi” i tu widzę Damiana. Zmęczony jakiś. Hmm..... trzydniówka w nogach. Teraz rozumiem. Powodzenia.
Start. Dostrzegam jeszcze Tomka. „Trzym się !”
Miałem jechać jeszcze na pętelkę ale spotkałem Magdę. Nareszcie jest z kim pogadać :).
10 minut przed startem stajemy w sektorze, mniej więcej w połowie stawki.
Ustawieni w sektorze© MKTB
Start niezbyt szybki bo pilotowany przez ambulans ratowniczy.
No to ruszamy :)© MKTB
Po 2 km droga wolna. Czołówka dała ognia i w otwartym polu widać było jak odjeżdża. Bzzzzzt… i już ich nie było.
Pierwszy garb i zator, k…a, dwa kamienie i już trzeba z buta ? Na równym wyprzedzam kilka osób, słyszę strzał. .Aha, pewnie pierwsze gumy (tu, jak się później okazało, myliłem się). Dojeżdżamy do lasu. Długi, około dwukilometrowy podjazd pod Szczytniak... Staram się jechać równym tempem.
Zjazd, równie długi, ale zdecydowanie bardziej przyjemny. Koleiny , kamienie małe, kamienie duże i bardzo duże pięknie urozmaiciły ten odcinek. Charakteryzował się jeszcze wysoką snejkodajnością. Na zjeździe czuję się pewnie, nie ukrywam, że również dzięki fullowi. Nie za wiele możliwości wyprzedzania bo praktycznie nie ma wyboru linii .
Chwila odpoczynku. Podjazd. „Jeleniowska welcome to”. Nie zarzynam się i część biorę z buta. Szczyt. Zjazd. A nawet piękny zjazd bo wymagający. Koncentracja mile widziana.. Na chwilę chyba mi jej zabrakło bo zrobiłem coś w rodzaju whipa. W 0,3 sekundy przednie koło na kamieniu poszło lekko w krzaki i rower w powietrzu ustawił się bokiem do zjazdu. Wyrzuciło mnie do góry i przez chwilę, wprawdzie bez kapelusza i pięknych denimowych spodni, poczułem się jak na rodeo .Dla dobra jeźdźca i konia , w równie szybkim tempie, rower powrócił do pozycji paralelnej do zjazdu. Czasami adrenalina blokuje wyobraźnię ale z reguły wtedy jest fun , choć są i tacy, którzy nazywają to głupotą , na przykład moja żona kochana :)
„Na bufecie” uzupełniam bidon, łykam izo , pomarańczę i z żującą gębą wydzieram kolejne metry z asfaltowego podjazdu.
MTB Cross Maraton - Łagów - podjazd w Paprocicach© MKTB
Krótszy zjazd i jakieś wyrypiaste ścieżki.. Strażacy !!! Nawet wodę mają. Chwila na prysznic i uzupełniam bidon.
Na zjeździe dochodzę jakąś dziewczynę. Przepuszcza mnie. Jaka miła. Przegapiłem strzałki i hamuję w krzakach. „Puściłam cię w maliny”. W tak miłych okolicznościach poznałem Karolinę Kozelę :)
Kawałek wd…dajnego singla, mijam młodszą koleżankę i podciągam. Podjazd i długi zjazd ciągniemy na zmianę z chłopakiem, który mnie doszedł.
Na asfalcie wciągam żela. Ufff… wjeżdżamy w zielone. Podjazd koleinami raczej techniczny, poddany erozji i wpływowi człowieka nie miał powierzchni polerowanego marmuru.
Lekki zjazd, wiatr we włosach , jest przyjemnie. Łagodny zakręcik a ja szlifuję ścieżkę. Ale co tam. Lekka ociereczka łokcia i zdarty, jeszcze ciepły, trzydniowy strup na kolanie ;) Jest dobrze. Sprawdzam jeszcze kieszenie. Telefonik jest, kluczyk od wozu również, grzebień i lusterko z Polą Raksą na swoim miejscu. Można jechać dalej ;)
Kolegi z Kielc już dawno nie widać. Trudno. Ciągnę sam.
Kawałek przez pola jakiś ciężki albo ja już zmęczony. Podjazd po drodze ciurkającej wodą. Ale i tutaj nie może być nudno. Na korzeniu tył zarzuca, rower staje , przewraca się na bok a ja z nim…, żeby mu nie było smutno…., prosto w błoto. Jedna kałuża na podjeździe a w niej ja.. Śmiałem się sam z siebie :). Dobra, dość śmiechu, czas na pot i walkę z górą.
Moja taktyka „z buta, w siodle, z buta, w siodle” się sprawdziła. Szczyt . Tu słyszę głos chłopaka opartego o rower – Masz łyka wody na zbyciu ? Jasne, że mam. Ledwo co na dnie ale namawiam go nawet na dwa .Ja czuję, że do mety dożyję a on jakoś kiepsko wyglądał.
Kawałek płaskiego i zjazd. Czuję, że już zesztywniałem, rower też jakby troszkę. Mijam chłopaka z paskudnie zakrwawioną połową twarzy. Nieprzyjemne. Po dwóch sekundach sam leżę ale na szczęście twarz mam na miejscu.
Przy okazji zauważam wywalone uszczelki na ladze. Aha, to to był ten strzał z ósmego kilometra. Na sztycę wbitą w ramę nawet nie zwracam uwagi.
Przejazd przez wieś gdzie zaczerpnąłem dwa łyki kompotu. Znowu gruntówki. Z każdym kilometrem czuję jak ostatnie atomy "glutogenu" znikają z mięśni.
MTB Cross Maraton - Łagów /fot. A. Nemś© MKTB
MTB Cross Maraton - Łagów /fot. A. Nemś© MKTB
Nogi kręcą już z rozpędu bo sił nie mam. Wyprzedziło mnie trzech kierowców i to wcale nie w rewelacyjnym tempie. Jeszcze zjazd i przejazd a dla niektórych przejście przez takie coś.. nie wiem co. Kanion jakiś czyco ?
MTB Cross Maraton - Łagów© MKTB
Rzeczka, paleta, mostek, uliczki, polycjant z gwyzdkiem i koniec !!! Metę przywitałem , jak w większości maratonów, z radością aczkolwiek nie odzwierciedloną na mojej zmęczonej twarzy :)
Nareszcie na mecie :)© MKTB
MTB Cross Maraton - Łagów /fot. P. Jaremek© MKTB
Mycie w fontannie było nagrodą, gdyż woda była wtedy jeszcze w miarę czysta :D
Ratowniczka uratowała mnie od gangreny polewając moje ciężko odniesione w boju rany wodą utlenioną i mogłem iść na małe żarcie. Pomarańcze, arbuzy, pół porcji klusek i już poczułem się lepiej.
Podsumowanie ? Proszę bardzo. Udany maraton. Fajna, wymagająca trasa, najlepsza jaką jechałem, szczególnie podobały mi się zjazdy.
In minus: zaledwie jeden bufet – pomyłka, a nawet powiedziałbym, że wpadka organizatorów. Makaron – nie powiem, że był niedobry; powiem, że mi nie smakował ;)
Z jazdy też jestem zadowolony, pozycja lepsza niż mógłbym się spodziewać po tegorocznym przebiegu. Sprzęt poza nieszczęsnym R7 i jednym zrzutem łańcucha pomógł mi w osiągnięciu dobrego czasu :)
Wybuchnięty R7© MKTB
Na koniec, dla najbardziej wytrwałych, trochę cyferek :
czas: 03:15:04
czas zwycięzcy Fan Open: 02:25:10
czas zwycięzcy Fan M4: 02:50:26
Fan Open: 52/171
Fan M4: 6/14
rating: 74,4% / 87,4%
.
- DST 61.00km
- Czas 02:14
- VAVG 27.31km/h
- VMAX 45.80km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 140m
- Sprzęt Merida Race Lite 905
- Aktywność Jazda na rowerze
Okolica S-W
Niedziela, 11 sierpnia 2013 | Komentarze 0
Przelot po południowo-zachodnich okolicach Lublina. Ładny asfalcik aż do skrzyżowania z szosą kraśnicką w Strzeszkowicach. Od Strzeszkowic dziury, łaty itp z przerwą na nowy asfalt w Krężnicy.W okolicy Zalewu Zemborzyckiego oczywiście największy ruch "bajkerski".
Od połowy trasy coś zaczęło strzelać w napędzie, chyba trzeba zajrzeć do suportu.
A taką przemawiającą ofertę znalazłem po drodze :D
Pamiątka z Motycza :)© MKTB
.
- DST 42.50km
- Teren 15.00km
- Czas 01:50
- VAVG 23.18km/h
- VMAX 42.50km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 115m
- Sprzęt BMC
- Aktywność Jazda na rowerze
Okolica
Piątek, 9 sierpnia 2013 | Komentarze 0
Mały przelot po okolicy. Terenu miało być więcej ale w czasie jazdy plany się zmieniały.Kierunek Sporniak© MKTB
Z zagajnika w Motyczu Leśnym przelot do Miłocina i powrót do M. Leśnego. Tu kreska do lasu i na gruntówkę...
Motycz Leśny, gruntówka© MKTB
która po 500 m, ku mojemu zaskoczeniu stała się asfaltówką. Dawno mnie tu nie było :).
Motycz Leśny, kiedyś gruntówka teraz asfaltówka© MKTB
Jeszcze kawałek asfaltu, powrót na gruntówkę koło lotniska i do domu.
.
Kategoria Foto
- DST 113.00km
- Czas 04:26
- VAVG 25.49km/h
- VMAX 70.35km/h
- Temperatura 35.0°C
- Podjazdy 527m
- Sprzęt Merida Race Lite 905
- Aktywność Jazda na rowerze
Po secie z Pawłem
Środa, 7 sierpnia 2013 | Komentarze 0
Paweł zaproponował szczał po secie no i... nie odmówiłem. Pomimo skwaru na dworze zebraliśmy sprzęty szosowe i wio. Miała pęknąć setka więc droga wiła się jak wij bo po "prostej" Do Kazimierza mam ok 45 km.Większość trasy z wiatrem, luzik ale palnik jak cholera, bidonu mozna było nie chować. Bezproblemowo dotarliśmy do Kazimierza gdzie oczywiście musieliśmy zrobić krótką, regeneracyjną pauzę :)
Kazimierz Dolny. Regeneracja w trasie ;)© MKTB
Powrót pomimo "połamanej" trasy głównie pod wiatr.
Przy okazji wypróbowałem zainstalowane wczoraj Endomondo, które nie powiem, w tym wypadku (jazda szosą) się sprawdziło. Tylko raz, przed Kazimierzem odcięło satelitę, "straciłem" ok 1,5 km.
.
- DST 37.00km
- Teren 33.00km
- Czas 02:01
- VAVG 18.35km/h
- VMAX 49.10km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 496m
- Sprzęt BMC
- Aktywność Jazda na rowerze
Galiński MTB Maraton - Gielniów
Niedziela, 4 sierpnia 2013 | Komentarze 3
Gielniów to był mój "najcoolejszy" maraton w 2012 r w PL więc nie miałem wątpliwości czy wystartować w 2013. Oczywiście, że tak ! Namówiłem jeszcze Agatkę, Pawła i Mirka z Michałem.Do Gielniowa dojechaliśmy dość późno więc po załatwieniu formalności i przygotowaniu sprzętu nie zostało wiele czasu na rozgrzewkę.
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2013 - przygotowania© MKTB
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2013, Michał gotowy© MKTB
Galiński MTB Maraton, Gielniów 2013. Przed startem /fot. Robert© MKTB
Michał i Mirek jako jego opiekun starowali o 11.3o dlatego mogli się jeszcze rozruszać a nasza trójka po chwilowym kręceniu na stadionie ustawiła się na starcie.
Start jak zwykle szybki... w wykonaniu czołówki oczywiście. Starałem się trzymać przodu ale grupa ok 30 osób odjechała a ja zostałem w 5-6 osobowej grupie. Po 3 km asfaltu wpadamy do lasu i po chwili jesteśmy na znanym singlu xc. Grupa idzie prawie równo, przede mną gość ma chwile zachwiania i to trochę hamuje ale w końcu wypina się na jakimś korzonku i go mijam. Po chwili drugi ma lekki ślizg, udaje mi się go ominąć rybą i kontynuować bez przystanku. Tym razem ten krótki OS poszedł mi płynniej niż rok temu. Krótki zjazd i wjeżdżamy na krętego singla "idącego" trawersem. Tu też wysypuje się jeden chłopak. Lekki zjazd, przejazd przez rzeczkę Pierwszy podjazd, nie jest źle, odchodzę od grupki i przez jakiś czas jadę sam. Przejazd przez szkółkę, kawałek łąki, przed sobą widzę kogoś w zielonych ciuchach i po kilku minutach jadę już na kole.
Przejazd przez wieś, las i długi łagodny podjazd po kamiennej drodze. Przez chwilę jestem z przodu ale chyba za słabe tempo miałem na "zielonego" bo mnie wyprzedził i odszedł na 50 m. W lesie, po 2-3 km znowu go doszedłem. Trochę telepawki na korzennym singielku i zjazd drogą z niespodzianką w postaci pokruszonych płytek ceramicznych. Jestem pewien, że w tamtym roku też to było. Nie każdy miał tyle szczęścia by przejechać płytki bez gumy. My mijaliśmy jednego, Paweł później wspominał, że widział dwóch. Asfalt i pierwszy bufet.
Zielony jedzie dalej ja staję. Popijam izo a przy okazji dostaję "prysznic" od obsługo bufetu. Dochodzi mnie 4 ludzi z grupy którą zostawiłem. Powrót do lasu, Podjazd, płasko, lekki zjazd i tak można powtarzać :). Podjazd znowu z buta, trochę jazdy w otwartym terenie drogą przez młodnik, troszeczkę piachu ale tym razem bez problemów. Lekki podjazd traktem i drugi bufet. To tak w skrócie ale nie jestem w stanie odtworzyć tego odcinka minuta po minucie ;).
Do bidonu nalewam izo, do paszczy pół żela, popitka i w drogę. Cała grupa mi ucieka ale czuję się dzisiaj dobrze wiec ruszam w pogoń. Po ok 1 km widzę grupę i po niedługim czasie jestem już za nimi. Po kamiennym zjeździe doszliśmy uciekinierów a później jeszcze jednego. Znowu cięższy podjazd. Jestem zadyszany, wprowadzam jako trzeci a tu ktoś wkręca obok. Oczywiście dałem miejsce, niech ciągnie. Na szczycie dwóch przede mną staje na chwilę a ja korzystam z okazji i naciskam mocniej. Udaje mi się odskoczyć od grupy i próbuję gonić "podjeżdżacza". Momentami dochodzę go na 10 m. Na zjeździe chyba mnie słyszy bo ostrzega przed niespodziankami a na końcu przed zakrętem. Miło z jego strony. Teraz teren jest lekko pofałdowany ale jakoś nie mogę złapać jego koła więc odchodzi na większą odległość. Mijam kolejnego ludzika, jedzie mi się dobrze, siły rozłożyłem prawidłowo to można gonić. Uległem poważnemu zdziwieniu gdy oczom mym ukazała sie tabliczka " meta - 5 km". Na liczniku dopiero 32 km ! czyżby tak skrócili ? W tamtym roku z "około 40 km" wyszło 47,5 km a wtym również z "około 40" wychodzi 37 ??? Trudno, nie tego się spodziewałem ale jak tak to już drę na maksa. Przed jednym z ostatnich podjazdów łapię jeszcze dwóch gości, trzeciemu starczyło sił by bronić się do szczytu, poważnie, jak zobaczył, ze chcę go wyprzedzić to przyspieszył. Krótki slalom przez brzozowy zagajnik, tak pamiętam go czyli meta rzeczywiście blisko. Zjazd na pola i tu telepawka a ja znowu się cieszę z amortzacji pod dupą. W tamtym roku musiałem dygać na stojąco :). Teraz OS prze rzadki las, asfalt i wpadam na obiecany fragment ubiegłorocznego XC (jak się okazało poważnie okrojony). Na drugim zakręcie jakoś tracę równowagę i muszę się podeprzeć ale reszta zabawy już płynnie i bez problemów pomimo tego, że trasa była niezbyt czytelna choć otaśmowana. Stadion, jeszcze tylko rampa, ostro w lewo i meta. Tak, szkoda, że skrócili trasę.
Podbiega Michał z kubeczkiem izo, dzięki:)
Czekając na Pawła i Agatkę wciągam kluchy, picie, owoce, soki itd.
Paweł zaciąga 13 min po mnie. Dobry wynik jak na nietrenującego gościa na 14,5 kilowym enduro :) Teraz zostało tylko czekać na Agatkę. W międzyczasie przebieramy się i sprawdzamy wyniki. Cholera, jestem czwarty, znowu blisko pudła.
Miałem szczęście, że w odpowiednim momencie stanąłem przy mecie bo po chwili szczeliłem fotkę finiszującej Agatce :).
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2013, finisz Agi© MKTB
Zmęczona ale zadowolona, ja również jestem zadowolony bo obawiałem się, że trasa będzie zbyt wymagająca. Posiłek regeneracyjny i powtórne sprawdzenie wyników - nowa lista i zaskoczenie - jestem trzeci ! Pierwsze pudło w mojej rowerowej "karierze" :). Paweł chyba zadowolony z wyniku ( tak Paweł ?) a Agatka nie bo stwierdziła że przyjechała na końcu ale nie wiedziała, że lista była jeszcze niepełna.
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2013, po wyścigu© MKTB
Tak czy inaczej zajęła pierwsze miejsce w kategorii więc puchar się należy :)
W tej sytuacji zostaliśmy na dekorację i losowanie gadżetów.
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2013, oczekiwanie na dekorację© MKTB
Najpierw oczywiście dekoracja Pań ...
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2013, Aga na pudle© MKTB
... później przerwa bo u panów były jakieś protesty w M1. Zanim wyjaśniła się sytuacja u panów przeprowadzono losowanie i tu szczęśliwcami okazali się Michał i Paweł. Zarobili po koszulce i kuponie rabatowym na coś :).
Na koniec puchar.r.r.rek dla mnie :)
Galiński MTB Maraton - Gielniów 2013, pierwsze pudło© MKTB
Ogólnie mogę uznać maraton za udany. Moja jazda chyba niezła bo wyprzedziłem w M4 gości z 2 i 3 sektora mazovii. Na minus zaliczam skrócenie trasy, no cóż, może w przyszłym roku wróci stara.
Trochę statystyk:
czas: 02:01:16
czas zwycięzcy M Open: 01:41:02
czas zwycięzcy M4: 01:52:12
Mega Open: 23/110
Mega M4: 3/26
rating: 83,3% / 92,5%
.
- DST 91.50km
- Czas 03:26
- VAVG 26.65km/h
- VMAX 60.30km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 441m
- Sprzęt Merida Race Lite 905
- Aktywność Jazda na rowerze
Kazimierz Dolny
Niedziela, 21 lipca 2013 | Komentarze 2
Było dwa dni luzu, teraz trzeba pokręcić.Padło na Kazimierz ponieważ chciałem sprawdzić podjazd na Zamkową na szosie.
Dom, Wojciechów, Niezabitów, Kazimierz. Nie polecam tej trasy, przynajmniej części od Wojciechowa. Telepawka non stop, mrówek w ręcach można dostać a sprzęt płacze.
W Kazimierzu powolutku przebiłem się przez zakorkowany przez ludziki rynek i w górę. Dzisiaj ciężej bo zamiast 22x28 mam tylko 34x25. Plus to większe koła ale trochę się bałem coby 23-ek nie pociąć na kamieniach, a blisko było. Oczywiście nie ciągnąłem jak koń na wyścigu tylko spokojnie, miarowo ale mocno. Od połowy na stojąco, taki trenindżek ;). Na szczycie trylinka, prawie jak na Roubaix, po kilometrze skręt z Zbożową, bo tylko ta uliczka prowadziła do głównej. Właściwie nie uliczka tylko droga. Luźny i ubity piach, kamienie. Po 1-1,2 km zaczyna się zjazd wąwozem. Zdjęcia gówniane bo z teflonu.
Kazimierz- wąwóz na Zbożowej (w dół)© MKTB
Kazimierz- wąwóz na Zbożowej (w górę)© MKTB
Szybki zjazd, po tych płytach, na szosówkę trochę za szybki. Dolot do Puławskiej i już śmigam po równej szosie :)
Nałęczów, Wojciechów, dom.
- Sprzęt BMC
- Aktywność Jazda na rowerze
Przegląd po Mazovii - BMC
Poniedziałek, 15 lipca 2013 | Komentarze 0
Wymiana klocków, wymiana linek, rozbiórka i mycie manetek.wot i tyle, reszta chodzi jak szwajcar.
Mazovia Nałęczów 2013, klocki po maratonie© MKTB
650km.
.
- DST 62.00km
- Teren 52.00km
- Czas 03:25
- VAVG 18.15km/h
- VMAX 51.06km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 850m
- Sprzęt BMC
- Aktywność Jazda na rowerze
Mazovia - Nałęczów , ścigania dzień czeci :)
Niedziela, 14 lipca 2013 | Komentarze 0
No i wykrakałem ten deszcz. Trzeci dzień z Mazovią zaczął się szaro, a że, całą noc padało mogłem się domyślać co mnie czeka na trasie.Na miejscu, w Nałęczowie ciężko było znaleźć miejsce do parkowania. Nie spodziewałem się zastać tylu zawodników na starcie w taką pogodę. Niewielki deszcz padał z przerwami do startu. Dzisiaj lecę z 6-go, będzie łatwiej niż wczoraj :).
Start spod uzdrowiskowych Starych Łazienek (foto z grudnia 2011).
W nałęczowskim parku© MKTB
Mazovia Nałęczów 2013, start. fot. Maciej Ziemiańczuk© MKTB
Króciutka rozbiegówka po asfalcie, podjazd po trylince ...
Mazovia Nałęczów 2013, pierwszy podjazd. fot. Bogusław Lipowiecki© MKTB
... i jesteśmy w polu. Początek niezły, ludzie w błocie tańczą i chyba dzięki temu po 4 km złapałem końcówkę 5-go sektora. Część trasy pokrywała się z tą ze Skandii tylko leciała w odwrotnym kierunku. Duże błoto od początku wyścigu zniechęciło sporo osób do dalszej jazdy. Między 8 a 10 km widziałem wracający ze 4 chłopaków. U mnie a właściwie w roweru ta ilość błota skutkowała szybko przebiegającym zanikiem klocków. Już przed rozjazdem Fit/Mega, na zjeździe w Rąblowie klamki prawie dochodziły do gripów a z tyłu dolatywał zgrzyt metalu.
Mazovia Nałęczów 2013, zjazd w Rąblowie. foto. Zbigniew Kowalski© MKTB
Na rozjeździe z całej grupy została gromadka jadących na mega. A ja tam pierdzielę, nie pękam, walę na mega jak w błoto ;).
Tak, błoto. Sporo odcinków było po prostu nie do przejechania, większość na szczęście do ale ile toto sił zżarło... Łańcuch zaciąga, zabita kaseta co chwilę przeskakuje, cholera bierze człowieka, nie "idzie" jechać ;)
Kilka fotek z trasy, beze mnie ale z atmosferą :D.
Mazovia Nałęczów 2013. foto. Z Kowalski© MKTB
Mazovia Nałęczów 2013. foto. Z Kowalski© MKTB
Mazovia Nałęczów 2013. foto. Z Kowalski© MKTB
Mazovia Nałęczów 2013. foto: Piotr Marchel© MKTB
Kazimierz, podjazd pod Zamkową chyba wszystkim utkwi w pamięci. Nawierzchnia, nachylenie, ilość dopingujących kibiców, to wszystko stworzyło na prawdę fajną atmosferę, szkoda, że na tak krótko.
Długi, nudny odcinek asfaltowy, można trochę odpocząć. Po jakimś czasie znowu lunęło ale dzięki temu i ja i sprzęt trochę błota zrzuciliśmy.
Znowu pola. Momentami drogą nie dało się jechać wiec leciało się polami. Niektóre przeorane kołami na 4m od drogi. Oj rolnicy będą krzyczeć. Zresztą słyszałem, że była jedna babina co na bieżąco przeganiała jadących po "malinowym" polu :).
Końcowy odcinek to już masakra. Raz się wypieprzyłem w kałużę, później kawałek musiałem z buta, kawałek na którym mnie mijał "giguś" oczywiście jadąc. Szacunek.
Roztaplane przez poprzedników błoto niektórych zatrzymywało na dłużej. Czyszczenie kół z tej lessowej brei to ciężkie zajęcie.
To była wielka strefa serwisowo-wyprzedzeniowa. Ja mijałem tu fitowców a mnie mijali gigowcy. Z jednej strony to błoto było wkurzające ale z drugiej, jak pomyślę, że miałbym to wszystko przejechać po suchym to pewnie bym się zanudził.
Ostatni zjazd z błotem w oczach, bo zachlapane okulary w kieszeni już siedziały i już płasko do mety. Na kreskę wpadam ujechany i hepi, że to już koniec.
Mazovia Nałęczów 2013 , na mecie© MKTB
Trzydniowy test sprzętu wypadł bardzo dobrze. Cieszę się, że zamieniłem HT na fulla. Dużo lepsza trakcja, kontrola, szczególnie pewnie czułem się na zjazdach. Offshem, 2 kilo więcej do wożenia ale wygoda bez porównania. Dzisiaj tylko mycie, jutro przegląd.
Tradycyjnie na koniec trochę cyferek
czas: 03:25:00
czas zwycięzcy M Open: 02:10:36 !!!
czas zwycięzcy M4: 02:24:11 !
dystans: 62 km
Mega Open: 79/121
Mega M4: 23/37
Jak widać deszczowa pogoda zrobiła swoje i dzisiaj było o połowę mniej ludzi niż wczoraj. Część nie wystartowała, część zawróciła z trasy a część przeszła na dystans Fit przez co frekwencja na ficie spadła tylko o ok 10%.
.
- DST 49.00km
- Teren 47.00km
- Czas 02:25
- VAVG 20.28km/h
- VMAX 48.20km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 640m
- Sprzęt BMC
- Aktywność Jazda na rowerze
Mazovia MTB Maraton - Puławy
Sobota, 13 lipca 2013 | Komentarze 2
Dzień rozpoczął się szaro ale mnie to nie zmartwiło. Lubię taką pogodę do jazdy a nawet jakby padał deszcz to nic Baśka. Do Puław dojechałem o 10:oo, znalazłem P i mogłem szykować sprzęt i się.Krótka rozgrzewka, odlewnia i do sektora... XI. Tak, XI bo to mój pierwszy start w Mazovii i w ogóle w maratonie w tym roku. Nawet nie chciałem prosić o przesunięcie bo pewnie przeszkadzałbym silniejszym.
Sektor był bardzo liczny i zajęło mi kilka chwil przebicie się do przodu. Bez szarpania, swoim tempem, takie było założenie, potraktować jako mocny trening.
Na 4 km przy zmianie "pasa" zaliczyłem piękny ślizg po uślizgu przedniego koła i trochę kierownik mi się wygł i tak kontynuowałem jazdę z ukośną kierą :).
Trasa fajnie ułożona, zaliczone wszystkie kazimierskie wąwozy,
Mazovia Puławy 2013© MKTB
w górę w dół, najwięcej jednak było polnych dróg ze sporą ilością błota
Mazovia Puławy 2013© MKTB
najmniej, co cieszy było asfaltu bo tylko ok 2 km. Niektóre wąwozowe podjazdy wzięte z większymi lub mniejszymi problemami (kondycja), 2 x z buta + połowa pojazdu pod wyciągiem w Parchatce.
Zjazdy za to bezproblemowo sporo ludzików udało się łyknąć, a jakże, fajne to były zjazdy, po dziurawych płytach, po błotku :) Te ostatnie oczywiście najlepsze, dawały najwięcej fanu. Niektórzy nie wyrabiali na zakrętach wpadali na krzoki albo burty wąwozu, jedni nie wiedzieli, że się nie hamuje inni nie wiedzieli, że rower sam skręci jak się go złoży ale ogólnie fajnie bo chyba nikomu się nic nie stało :).
Mazovia - Puławy© MKTB
Na finiszu niestety nie dałem rady wyprzedzić kolegi
Mazovia - Puławy© MKTB
Ogólnie maraton udany pomimo znikomej bazy udało mi się przeskoczyć z XI do VI sektora. Jutro nałęczów, 65 km, zapowiada się mokrość więc błoto pewnie będzie :). A tak wyglądał rower po maratonie :)
Po maratonie Mazovia - Puławy© MKTB
Po maratonie Mazovia - Puławy© MKTB
Trochę cyferek
czas: 02:25:32
dystans wg org: 55km, wg licznika 49
Mega Open: 166/265
Mega M4: 47/74
.
- DST 1.00km
- Czas 00:04
- VAVG 15.00km/h
- Podjazdy 75m
- Sprzęt BMC
- Aktywność Jazda na rowerze
Mazovia - Kazimierz - czasówka
Piątek, 12 lipca 2013 | Komentarze 0
Niewiele najeździłem w tym roku ale pomimo skromnego ODO zdecydowałem się na start w trzydniówce mazovii: Kazimierz, Puławy i Nałęczów. Wszystkie miejscowości są rzut pompką od Lublina więc dlaczego nie. Poza tym jest okazja do przetestowania BeeMCa w warunkach zawodowych.Dzisiaj pierwszy start W Kazimierzu. Czasówka, tylko kilometr, nawet nie cały ale za to pod górkę i to nie byle jaką bo Zamkową.
W czasie normalnej wycieczki podjeżdżając ją na luzie nie ma się wrażenia typu "kill hill", podjeżdżasz, kręcisz i jakoś idzie jechać ale jak dajesz na maxa to już jest inaczej. Do Kazimierza wybraliśmy się rodzinnie. Towarzyszyła mi towarzyszka żona, córka i kolega córki. Miałem nadzieję na legalny doping z ich strony ale tak długo czekali w knajpie na zamówienie, że nie zdążyli :O.
Start z kazimierskiego rynku, właśnie przestało padać, ok 20m płaskiego dalej tylko pod górkę i tylko po bruku. Ruszyłem ostro, na pewno za ostro bo po 50-70m poza dopingiem doszło do mnie hasło "o, ten dobrze idzie". Do 1/4 trasy szło nieźle, od połowy jechałem już na 22x28 bo więcej nie mam a mój oddech słychać było na pogórzu.
W 3/4 trasy łydy mnie piekły jak pogryzione przez stada komarów, w oczach robiło mi się już ciemno i zaczynałem jeździć zygzakami ale ciągłem dalej :). Znowu mnie doszedł głos kibica, tym razem mniej optymistyczny, oczywiście przyjąłem jako żart "eee, taki rower to sam powinien wjechać". Na górze troszkę się wypłaszczyło i zobaczyłem upragnioną bramę pensjonatu Kazimierzówka gdzie była meta.
Z nieukrywaną radością wtoczyłem się na matę, zrobiłem kółeczko i zsiadłem a właściwie zsunąłem się roweru. Nogi ugły się pod mną ale ustałem, jaaaa.
Napiłem się trochę wody z wodopoju niestety słodka, pewnie wcześniej gotowana po lało się ją z wodopoju którego normalnie używają weselnicy do parzenia herbaty.
No i po bufecie.. :). Odbieram telefon od moich fanów, wita mnie ciekawe pytanie: "Misiu, gdzie jesteś ?.." :O
"...aha, ... jak będziesz zjeżdżał to zrobię ci zdjęcie" :).
Mazovia MTB Maraton - Kazimierz Dolny, czasówka© MKTB
Zjechałem. Dzieciaki poszły na krótki spacer a ja z Agatką do knajpy coby uzupełnić paliwo. Placek po węgiersku był super.
Wynik ? No cóż, jak na niecałe 800 km tegorocznego "treningu" i na starzejącą się metrykę tragicznie nie było :)
czas: 00:04:47
miejsce open: 62/118
rating: 68.3%
Jutro 55 km terenu w okolicach Puław, będą wąwozy, będzie błoto, będzie ciekawie :)
.