avatar


button stats bikestats.pl

Znajomi


Archiwum bloga

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MKTB.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Błoto

Dystans całkowity:1561.40 km (w terenie 1028.00 km; 65.84%)
Czas w ruchu:87:19
Średnia prędkość:17.88 km/h
Maksymalna prędkość:62.04 km/h
Suma podjazdów:13851 m
Maks. tętno maksymalne:183 (103 %)
Maks. tętno średnie:171 (96 %)
Suma kalorii:3899 kcal
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:39.04 km i 2h 10m
Więcej statystyk
  • DST 20.00km
  • Teren 17.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 22.64km/h
  • VMAX 43.17km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt Specialized HR XC Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jægersborg Dyrehave

Niedziela, 22 listopada 2009 | Komentarze 0

Jak człowiekowi słonko nie zaświeci to jakoś ciężko d.. ruszyć a jeszcze do tego zacznie padać to już całkiem kiszka. Ale ilekroć jestem w Danii to jest jakoś inaczej. Jak widzę ile tu osób jeździ niezależnie od pogody, czy to do pracy czy dla rozrywki, jakoś mnie to mobilizuje do wyjścia z domu. Oni mogą tak w gajerach i płaszczykach rowerować a ja zaprawiony w bojach Mazovii (ha ha ha..) to nie ?. Oczywiście, że tak... ale bez przesady :).
Od rana padało, raz lżej raz mocniej ale ok. 14-tej padanie zamieniło się w kropienie. No cóż przyjdzie (a raczej przyjedzie) się dzisiaj ubłocić :).
Kierunek Jægersborg Dyrehave. W okolicy Kopenhagi jest to chyba jedyny, tak duży teren gdzie można poszaleć na góralu. No może bez przesady bo gór tu niema ale jest parę krótkich ale ostrych podjazdów, trochę pagórów, mokradła, szuterki więc ogólnie cytując duńskich klasyków: "klawo Egon jak cholera" ;).
Do parku mam tylko 1,5 km asfaltu :) potem przejeżdżam takim niby zagajnikiem ok 1km ...
w drodze do parku © MKTB

...i po przecięciu drogi asfaltowej docieram do bram (dosłownie) parku. Tak jak przewidywałem ścieżki mokre (a jakie miały być po deszczu ?), ignitory kląskają po liściasto błotnej ściółce, jest fajnie, tylko 9 stopni ale jadę w miarę ostro więc momentalnie się rozgrzewam. Po 6km czuję słabość nóg która na płaskim odcinku odchodzi ale za to po 11km zaczyna brakować mi tchu. Trzeba odpocząć, zwolnić. Moment na zdjecia i dalej na ścieżki.
Spec, ja i Jægersborg Slot © MKTB

Po drodze mijam co jakiś czas stadka jeleni których dzisiaj jest więcej niż ludzi. W słoneczne dni zazwyczaj bywa odwrotnie :).
Jelenie wsuwają buraki cukrowe © MKTB

gdzieś w parku © MKTB

Ukształtowanie terenu zachęca a czasami wymusza interwałowy charakter jazdy ale zmęczenie szybko powraca, jestem słaby i tyle. Zaczyna się ściemniać więc czas wracać. Ostatnie kilometry po parku już na czuja. Dobrze,że miałem założone diodki bo o tej porze sporo ludzi "łazi" jeszcze z psami (psy tez mają diodki, najczęściej czerwone, przyczepione do obroży). Miłe jest to, że gdy przejeżdżam obok spacerowiczów czy wyprowadzaczy psów uśmiechając się mówimy sobie "haj !"(zapewniam, że nie oznacza to zaproszenia do wspólnego wypalenia ...:), ani razu nie widziałem wykrzywionej złością gęby ani nie słyszałem "..już nie mają cholera gdzie jeździć". Wszyscy są dla siebie mili. Park jest dla każdego, z jednej ścieżki korzystają spacerujący, także ci z psami (obowiązkowo na smyczy), jeźdźcy na koniach (mają też trochę swoich ścieżek) i my, rowerarze. Inny kraj inni ludzie.
Dojeżdżając do domu nie czuję już zmęczenia, ostatnie 2km na luzie. Miesiąc bez roweru to długo a i październik z niedokończoną dwusetką też nie należał do ciężko przepracowanych. Brak jazdy, inna dieta (mniej makaronu :D), "osiadły" tryb życia powodują momentalny spadek wydolności.
Przed wyjazdem z domu wygrzebałem w necie informację o zawodach mtb w DK i znalazłem jeden maraton a właściwie wyścig (oni tak to określają) który mi podpasował ze względów logistyczno czasowych. Po dzisiejszej jeździe mam wątpliwości co do sensu uczestnictwa ale z drugiej strony chciałbym się przejechać by zobaczyć jak wyglądają takie zawody za granicą. Prawdopodobnie pojadę "rekreacyjnie" ale dłuższy dystans czyli dokładnie 42 km i 195 m :D (krótszy to 20,097). Mam jeszcze tydzień na podreperowanie kondycji, może nie będę ostatni ... a jak będę to trudno :)
buciki po przejażdżce © MKTB
Kategoria Foto, Za granicą, Błoto


  • DST 35.50km
  • Teren 5.50km
  • Czas 01:46
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 47.40km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt Specialized HR XC Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zazdrość... ;)

Sobota, 17 października 2009 | Komentarze 3

Jak co dzień "wlazłem" na bikestats, popatrzyłem trochę na Wasze zdjęcia, poczytałem trochę historyjek i co ? No i postanowiłem ruszyć d... .
Za oknem zimno ale dobrze, że przestało padać i wiatru prawie nie ma. Obułem rower w nielubiane błotniki (wygląda jakoś gupio ;)). Cóż, gdybym planował tylko asfalt to by się obyło a, że zamierzałem "poszaleć" w terenie to się nie obyło. Włożyłem bluzę, nowe windkalesonki rogelli, skarpetki na buty, windczapkę pod kask i wio. Początkowo przez "mój" zagajnik żeby sprawdzić warunki terenowe. Jechać się da ale wszędzie sporo połamanych gałęzi i drzew, trochę błota a mokry śnieg zalepia koła. Wypad z zagajnika na drogę i zaczynam 2 kilometrowy błotno - śniegowy przelot
ten cienki trop w prawej koleinie to mój :)
dojazdówka dzisiaj - mokro i ślisko © MKTB


trochę asfaltu ...
szersze obręcze :) © MKTB

i znowu do lasu, oczywiście radawieckiego. Spodziewałem się trudnych warunków ale to co zastałem przeszło moje oczekiwania. Tyle połamanych drzew i gałęzi, poprzyginanych krzaków dawno nie widziałem
takie duże drzewa też łamało © MKTB

3 kilometrowy (bo dalej nie chciałem brnąć) odcinek przez las zamienił się w przełaj. Połowę dystansu musiałem przeskakiwać (niebezpiecznie bo ślisko!), obchodzić powalone konary, przechodzić pod lub nad kłaniającymi się gałęziami drzew lub cienkimi odrostami leszczyny, buczyny i innych badyli.
czasami trza i tak :) © MKTB

musiałem rozpiąć tylny hamulec bo kanapki ze śniegu i liści zalepiały go dokładnie. Buty mi przemokły od tego człapania w lesie jako i rękawice od czyszczenia hamulców ze śniegu i innych leśnych "śmieci".
śnieg i błoto pośniegowe - śliska sprawa © MKTB

po trzech kilometrach postanowiłem wyjechać z lasu, po prostu nie widziałem sensu dalszego przedzierania się przez chaszcze i gałęzie. Od tego momentu już niestety asfalt i ... nuuuuda ;). Karcher.

tym razem bez paska HR
Trasa:
dom - Motycz - las radawiecki - Pawlin - Bełżyce - Palikije - Motycz - dom
.
Kategoria Foto, Błoto


  • DST 18.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 19.64km/h
  • VMAX 46.46km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 79m
  • Sprzęt Specialized HR XC Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

mały rozjazd po mazovii

Poniedziałek, 20 lipca 2009 | Komentarze 0

Po szydłowieckim maratonie rowerek był troszeczkę brudny ale nie chciało mi się go myć wczoraj. Właściwie to trzeba było umyć dwa rowery bo Cezara też był u mnie. Dzisiaj po południu przyjechał Cezar więc podłączyłem karchera (wiem, że niektórzy nie polecają :), umyłem speca a następnie oddałem pistolet Czarkowi ponieważ chciał własnoręcznie dokonać dzieła odświerzenia swojego złomu (Arkus Delta, 16kg martwej wagi).
mojka © MKTB

po myciu suszenie, finish line na łańcuch i w traskę. Mieliśmy być 45 minut ale trochę się przeciagnęło.
Linka tylnego hamulca coś ciężko chodzi, chyba trzeba będzie wymienić

Trasa: dom - Motycz - lotnisko Radawiec - Pawlin (las radawiecki)- Motycz - dom
Kategoria Foto, Błoto


  • DST 48.00km
  • Teren 36.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 40.83km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 179 (101%)
  • HRavg 157 ( 88%)
  • Podjazdy 564m
  • Sprzęt Specialized HR XC Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazovia MTB Marathon Szydłowiec

Niedziela, 19 lipca 2009 | Komentarze 2

Moja druga mazovia w tym roku (i w "karierze"). Liczyłem na to, że będzie ciekawsza niż Lublinie i nie zawiodłem się. Orgowie swoim ostatnim opisem trasy troszeczkę podgrzali atmosferę, wiele osób miało obawy co do podołania trudom trasy. Po przeczytaniu opisu wiedziałem, że muszę pojechać ten maraton ale podejdę do niego z pewną rezerwą. Nie znałem trasy, nie miałem doświadczenia z takimi trasami i nie uśmiechał mi się następny wyścig z kontuzją.
W ostatniej chwili Czesio odwołał wyjazd z powodu... wyjazdu i do Szydłowca wyruszyliśmy tylko z Czarkiem (Marzena też miała wyjazd :).
Przywitał nas deszcz. Powiem szczerze, że liczyłem na suchość ale wolę taką pogodę niż upał. Czarek poszedł się zarejestrować a ja rozpakowałem sprzęty.
Potem mój spacer, sprawdzić cipa odebrać talon na posiłek regeneracyjny (najgorsza i najbardziej oszczędna jest "kuchnia" na Mazovii).
Mała przejażdżka (bo rozgrzewką tego nazwać nie można) i jedziemy do sektorów.
Chyba przestało padać.
11.00 zaczynają się starty. Mój sektor rusza 5 min po pierwszym.
Mazovia Szydłowiec - start © MKTB

Licznik pokazuje "too many signals" ale po dwukrotnym "restarcie" załapał. Asfalcik w małym peletonie, lekko idzie.
mazovia Szydłowiec © MKTB

Pierwszy, leśny podjazd rozrzuca trochę stawkę. Tu już dostaje niezłej zadyszki :). Warto. Nagrodą jest zjazd. Kamienie, progi, korzenie, uskoki, odpuścisz hamulce i momentalnie przyspieszasz. Jest ciasno, jedziemy "gęsiego" więc trzeba uważać podwójnie, na czołowego i na trasę. Są miejsca gdzie można wyprzedzać i wykorzystuje to kilku młodych chłopaków śmigając w dół nie patrząc na resztę. Ja jestem starszy i mam rodzinę więc zapieprzam trochę wolniej. Rowerem "trochę" telepie (strasznie twarde kamienie były) hamulce co raz skrzypią, jest niebezpiecznie, ślisko. Jeden z kolegów leży po lewej ze skrzywioną miną, ktoś już się nim zajmuje. Piękny ten zjazd, szkoda że taki krótki, już wyjazd z lasu i.. Co ? Znowu podjazd ? A co, facet, jesteś w górach ;) Tym razem asfalt, lżej niż w lesie ale nudniej. Dobrze, że krótko, znowu zdążyłem się zasapać.Teraz zaczyna się las i błoto.
mazovia Szydłowiec © MKTB


Szydłowiec © MKTB

Dużo błota. Więcej i głębiej niż w Lublinie. Tak się składa, że w błocie lubię jeździć ale zdrowia nie powiem, sporo mnie kosztowało. Właściwie to nie pamiętam nawierzchni innej, poza błotem aż do 10km przed metą. O przepraszam, gdzieś tam, po bufecie była leśna szutrówka, najpierw lekko z górki później lekko pod górkę, straciłem tam z 10 miejsc. Był fajny leśny (błotny) podjazd..a właściwie podchód i to gęsiego :) przez pierwsze 2/3 odcinka, bo pozostałą cześć podjechałem. Był i kamienisty, krótki podjazd i był też dłuższy szutrowy. Do wyboru do koloru. Tak, tak, błoto to widziałem chyba w czterech kolorach.
Mazovia Szydłowiec © MKTB

Cholera same podjazdy czy co ? Nie, to tylko takie wrażenie jak człowiek jest już zmęczony. W sumie komputer pokazał tylko 564m przewyższenia. Piszę "tylko" bo myślałem, że będzie więcej (w Lublinie wydawało się płasko a wyszło 379m). Pod koniec jechał ze mną kolega w koszulce bikestats. Na asfalcie daliśmy po zmianie a po wjechaniu w polną drogę po paru chwilach jak on dał zmianę to zdążyłem jeszcze tylko przeczytać napis na koszulce: "STF CZYSTA AMATORKA". Posdrafiam Stefana (bo to chyba on) :). Końcowe kilometry to mokry piach do którego koła się kleiły jak do świeżej smoły, później trochę asfaltu. Końcówkę (a może i cały wyścig) jechało mi się ciężko, byłem zmęczony. Na ostatnich 5km miałem "rozprowadzającego" ale po tym jak łańcuch zaczął zawijać się dookoła blatu, uciekł mi na ok. 50-60m i utrzymał ten dystans do końca. Ostatnie metry już po trawie i chodniku w którym to, zaraz za metą czekała niespodzianka w postaci wyrwy i latających kamieni.
przed metą © MKTB

Na mecie czekam na Czarka, przyjeżdża po ponad trzech kwadransach, zmęczony ale bardzo szczęśliwy. Nie moze być inaczej. Szczęśliwy bo to jego pierwszy maraton (i to jaki fajny) a zmęczony bo w tym sezonie przejechał tylko 300km.

Przed wyjazdem poznajemy Damiana i Czarka, może następnym razem będzie chwila na piffko :) Pozdrowienia !
po Szydłowcu © MKTB

tradycyjne foto butów :)
bywało gorzej © MKTB

Krótkie podsumowanie
Ogólnie impreza udana, pogoda dla większości gówniana dla mnie była dobra, chociż mogło być trochę cieplej. Świetna trasa, super zjazdy, wszystko dobrze oznaczone. Na bufetach tym razem poza piciem były batony i banany. Posiłek reg. w postaci klusek z sosem strasznie kijowy, dobrze, że były jeszcze pomarańcze, ciasto i napoje. Był to mój pierwszy, prawie górski wyścig ;)
Czas na wyniki:
mega open- 214/446.
mega M4 - 28/72.
czas oficjalny - 2:31:44
.
Kategoria Foto, XCM / XCO, Błoto


  • DST 68.00km
  • Teren 60.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 21.25km/h
  • VMAX 47.40km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 180 (101%)
  • HRavg 168 ( 94%)
  • Podjazdy 379m
  • Sprzęt Specialized HR XC Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazovia MTB Maraton Lublin

Niedziela, 28 czerwca 2009 | Komentarze 4

Dobrze, że dzień wcześniej załatwiłem numery w biurze zawodów, można dzisiaj było pospać dłużej ;)
Na miejsce dotarłem ok 10.30, Czesio dojechał rowerkiem po 15 minutach.
Gdy on montował numer do swojego rybaka, ja, pełen optymizmu co do stanu dzisiejszej trasy obułem speca w koła z fly weightami.

na tych "muchach" jechałem :)
cienkie © MKTB


Czesio gotowy
Czesio przed startem © MKTB

Nie jechałem jeszcze dystansu Mega na maratonie, "treningi" to średni ok. 35km, więc nie wiedziałem czy potrafię rozłożyc siły i czy wogóle sił mi wystarczy ?
czujny wzrok Sztyrlica ;) © MKTB

Czesio podjechał do swojego sektora bo zaczynał o 11 ...
Czesio w sektorze © MKTB

Cześ na trasie © MKTB


...a ja na małą przejażdżkę bo mega i giga ruszały o 11.15.
Jako, że to moja pierwsza Mazovia, rozpoczynam z sektora ostatniego, 10.
Początek szybki, kostka potem troszkę asfaltu i za moment wpadamy do lasu. Tu pomału zaczęły się roblemy. Przede mną pewnie z 600 osób tędy jechało więc błotko było już nieźle urobione. Mój optymizm poszedł sie p... ;)
Mimo opon z rachitycznym bieżnikem szło nieźle, chociaż woziło mnie jak cholera no i ze 3 razy wysadziło mnie z espedeków to cały czas jechałem równym tempem.
Na tym odcinku ciężko się wyprzedzało czy to przez kałuże czy przez "wąskość" drogi. Czasami lepiej było przelecieć przez środek kałuży ( przepraszam tych których trochę zmoczyłem ;) )niż cisnąć się w "ogonku" do wąskiego przejazdu.
Wyjazd z lasu, zaczynają się szutrówki i polne, wertepiaste ścieżki (przydałby się epic jakiś).
gdzieś tam na mazovii... © MKTB

Tutaj oponki idą świetnie. Bałem się o trwałość papierowych ściankek, ale jakoś przetrwały. Jeden szutrowy odcinek był szczególnie upiredliwy, dł ok 2 km, najeżony kamieniami i dziurami. Na całej jego długości naliczyłem chyba z ośmiu chłopaków robiących gumy i 4 zgubione bidony.
Czasami Ja siadałem komuś na kole (cześciej ;)), czasami ktoś na moim. Piekące słońce studził trochę wiatr a woda z bidonu ubywała szybko.
na trasie mazovii © MKTB

Pierwszy bufet na 24 km. Troszkę zaskoczyła mnie "oferta". Myślałem, że będą jakieś batony, banany, czy inne pomarańcze ale było tylko picie, do wyboru woda lub/i iso.
Tempo chyba wybrałem dobre, nie czułem się zmeczony, żadnego kryzysu, pewnie dlatego, że nie szalałem. Przy tym słońcu i tak tętno miałem wysokie.
Po drugim bufecie (ok 52km) czując, że mogę coś jeszcze z siebie wycisnąć, troszkę podkręciłem. Wyprzedziłem ok 8 osób. Przed szutrowym odcinkiem doszedłem trójkę i już razem goniliśmy do mety. Po chwili doszedł czwarty. Ok 200m przed metą zaatakowałem. Skutecznie, bo finiszowałem jako pierwszy :).
finisz © MKTB


i po błocie :) © MKTB


coś tam się schowało ;) © MKTB


błoto na dach © MKTB


Małe podsumowanie. Trasa mi sie podobała, oznakowanie i organizacja trasy w porządku, bufety skromne, kuchnia cienka.
Mój wynik:
Miejsce w kategorii open mega - 268/570.
Miejsce w kategorii M4 mega - 53/113.
Miejsce w sektorze - 19/151 i awans z sektora 10 do 6.
Dobry wynik ? Ja jestem zadowolony :)
Wynik Czesia:
Hobby(M5) - 41/89

.
.
Kategoria XCM / XCO, Foto, >50, Błoto


  • DST 52.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 23.64km/h
  • HRmax 157 ( 88%)
  • HRavg 141 ( 79%)
  • Sprzęt Specialized HR XC Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

no to po pięćdziesiątce ;)

Środa, 24 czerwca 2009 | Komentarze 1

Jest chwila, trzeba się trochę ruszyć. Od czwartku nie jeździłem a w niedzielę trzeba na mazovię skoczyć.
Na dziś dwa cele:
1. przejechać 50km
2. poniżej 144bpm (80%)

na razie gładko © MKTB


nie byłem tu od jesieni © MKTB


jeszcze nieźle, później będzie gorzej © MKTB


zapier... ;) © MKTB


cieszy się jakby dziuplę znalazł :) © MKTB


za chwilkę przyjdzie pan karcher © MKTB


Cel pierwszy wykonany w 102%, cel drugi w 75% a to za psiciną wjechania w rozmokłą drogę gruntową.

Trasa: dom - Kraśnicka - Tereszyn - Radawiec Mały - Jaroszewice - Bełżyce - Ignaców - Wojciechów - Miłocin - Motycz - Radawiec - Kozubszczyzna - dom
Kategoria Foto, >50, Błoto


  • DST 34.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 19.62km/h
  • VMAX 52.70km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 183 (103%)
  • HRavg 171 ( 96%)
  • Sprzęt Specialized HR XC Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

SKANDIA MARATON - NAŁĘCZÓW

Niedziela, 31 maja 2009 | Komentarze 3

Nie spodziewałem się tylu ludzi w taką pogodę. Przez ostatnie dni sporo padało więc wiadomo, że nawet jak dzisiaj nie popada to na trasie i tak będzie mokro i błotniście.
Czekaliśmy z Czesiem na ten maraton z niecierpliwością i z nadziejami na poprawienie wyniku z ubiegłorocznej edycji. Tym razem mieliśmy już trochę zrobionych kilometrów więc czuliśmy się trochę silniejsi.
Nauczeni doświadczeniem z tamtego roku (brak miejsc parkingowych, kolejki w biurze zawodów) przyjechaliśmy na 2 godz. przed startem. Parking już zapełniony w 2/3. Dajemy do biura zawodów po numerki. W tym roku rozdawnictwo jest lepiej zorganizowane bo cipy już były przygotowane, przypisane do numerów.

inspektor gadżet © MKTB


Po powrocie z biura (po ok. 15 min) parking zastaliśmy już pełny :)
rozpakowka, przebieranka, po batonie, gadu gadu.
Czesiu © MKTB


Chmury chodzą ale na razie nie pada. Na wszelki wypad chowam deszczówkę do kieszeni. Króciutka rozgrzewka i na ok 20 min przed startem ...

jeszcze czysty
jeszcze czysty © MKTB


zajmujemy miejsca w sektorze...

w sektorze © MKTB


Trzeba trochę poskakać w miejscu bo nogi zaczynają marznąć a do tego przychodzi deszczyk. Zakładam deszczówkę i skaczę dalej ;).
Czesio też wkłada bluzę
za 15 11 © MKTB


Nasz sektor ruszył chyba 10 po 11-tej. Straciłem trochę miejsc na starcie, później szło już dobrze. Pierwszy górka i mała pułapka. Szefostwo maratonu utknęło nowiutką Mazdą na podjeździe i zrobiło się wąskie gardło. Trochę czasu zabrało zanim peleton przebrnął przez tą przeszkodę ale niektórzy byli zadowoleni bo mieli okazję przybić piątkę z Langiem :).
Jechałem bez szaleństw i na pierwszym PKCu jestem dopiero 211. Starałem utrzymywać się równe tempo, przez długi czas na kole miałem kolegę z M5 później złapaliśmy koło innego zawodnika i tak przewiozłem się za nim ok 5km. Na następnym podjeździe już ich zgubiłem i pomału odrabiałem straty do "czołówki". Przez deszcz i błoto wąwozy były dzisiaj niebezpieczne więc do zjazdów podchodziłem z rezerwą.

zjazd wąwoźny © MKTB

Sporo osób miało problemy. Uślizgi i wywrotki na zjazdach zdarzały się co chwilę.

Czesio w wąwozie © MKTB

Przy bufecie tracę prawie minutę męcząc się z zamkiem kurki ( a mogłem zdjąć przez głowę :)). Podjazd po bufecie pokonuję jadąc (w tamtym roku podchodziłem) przy okazji wyprzedzając kolejnych zawodników. Po jakimś czasie przyszedł odcinek który dał ludziom nieźle popalić. Było płasko ale błoto tak zaklejało koła, że nawet nie dało się prowadzić się roweru. Dobrze, że moje Ignitory to tylko 1,95. Na miękkich przełożeniach koła oczyszczały się w miarę dobrze i udało mi się utrzymać na rowerze przez cały odcinek. Myślę, że na tym kilometrze udało mi się wyprzedzić przynajmniej z 15 osób.
Później już tylko równe tempo i jazda bez problemów. Pomału wyprzedzałem kolejnych "górali". Ostatni zjazd i na finiszu łapię jeszcze jednego zawodnika, wpadamy razem na metę i ... mamy identyczny czas ! 1.43'57'' :)

po finiszu © MKTB


Na mecie czekam na Czesia tak sobie marznąc w międzyczasie. Po dłuższej chwili zjawia się styrany... ale finisz ma ładny.

finisz Czesia © MKTB

Miał dwie wywrotki i wielkie problemy na słynnym, błotnym kilometrze.

zawsze uśmiechnięty © MKTB


juz suchy © MKTB

Siebie myjemy mineralną z 5 litrowych butli :) a rowery na dach, umyje w domu.
Rower Czesia wygląda jakby jeździł w błocie po piasty :).

porosty Czesia a właściwie jego GF © MKTB

Miał na sobie (rower, nie Czesio) 2 kg błota, 200g trawy i innych zbóż i 40 cm sznurka do snopowiązałek ;)

porostów ciąg dalszy © MKTB

moje prawie nowe buty ;) © MKTB

niektórzy korzystali z dobrodziejstw natury. Myli rowery w "nałęczowiance" :D

myjnia © MKTB


:) © MKTB


Zostaliśmy jeszcze obejrzeć dekorację i czekaliśmy na losowanie nagród, ja na zegarek Festina a Czesio na ramę Gianta

bez komentarza ;)

Z wyniku jestem zadowolony mimo tego, że mój cel nie do końca został osiągnięty. Planowałem załapać się w pierwszej setce, zabrakło niecałe 5 min. Nie mam doświadczenia w jeździe bo błocie ale warunki okazały się być dla mnie sprzyjające. Jechało mi się dużo lepiej niż w zeszłorocznym 30 stopniowym upale.

Ostatecznie w open byłem 124/365, 11 w M4. W porównaniu do poprzedniego roku poprawiłem czas o 25 min.
Wynik Czesia trochę gorszy: open 310/365 i 30 w M5.
W przyszłym roku będzie lepiej :)
.
.
Kategoria Foto, XCM / XCO, Błoto


Mudday

Poniedziałek, 8 grudnia 2008 | Komentarze 1

Mudday
Sobotnia jazda (wpis z poślizgem) odbyła sie pod znakiem filmowania.
Warunki super. Słońce, ale wiedziałem, że trasa będzie trudna bo poprzednie dni były mocno deszczowe. Postanowiłem uwiecznić trudy trasy tym razem na filmie.
Na wycieczce byłem sam więc niestety większośc ujęć jest z jednej perspektywy przez co mimo krótkości może wydawać się nudnawy. Bardziej "trzęsące" fragmenty filmu były nagrywane kamerą na statywie, który to był przytrzaśnięty ręką do kierownicy :).
Niestety jakość filmu po kompresji jest tragiczna (oryginały zawsze robię jako DVD) , można kliknąć "oglądaj w wysokiej rozdzielczosci", ale wtedy obraz "idzie" skokowo i już całkiem odpada od muzyki. Pierewszym tłem był utwór Limp Bizkit - Take A Look Around (Mission Impossible), ale dostałem taką oto wiadomosc z YouTube, cyt:
"Właściciel praw autorskich zgłosił roszczenie dotyczące części lub całości treści dźwiękowych w filmie wideo mudday.mov. Treść dźwiękowa zidentyfikowana we wskazanym filmie wideo to utwór Take A Look Around, którego autorem/autorką jest Limp Bizkit. Z przykrością informujemy, że możliwość odtwarzania filmu wideo została zablokowana w związku z problemem dotyczącym praw do materiału muzycznego."..
...i skończyło się na Creed



i jeszcze 2 foty z soboty (ale sie rymło ;)
po przejażdżce a przed karcherem:


i już po
Kategoria Foto, Błoto


Nawet nie wiedziałem,

Wtorek, 2 grudnia 2008 | Komentarze 5

że jazda w trudnym terenie (czytaj: błocie) może tak wciągać. Jak bagno.
Dzisiaj musiałem znaleźć czas żeby się przejechać, tym bardziej, że słoneczko też od rana mnie wołało: " chodź, wsiadaj na rower, świat czeka " mówiło.
No i co miałem zrobić ?
Raz, dwa, osiem, żarło, ubranko, godz 9.30, ja już siedzę na rowerze!
Dzisiaj, w tych pięknych okolicznościach przyrody, zacząłem od "dupy strony", czyli od zagajnika, który mam 20m od domu. Pięknie było na skraju kiedy słońce świeciło, czy to już wiosna ?


z lasku drogą "ewakuacyjną" (czyli tą co zawsze wracam) dojeżdżam do asfaltu i dalej w kierunku Motycza,


w lewo żwirówką na tyły lotniska, a tu ... drogowcy wydzierają nam (czyt. rowerzystom) ostatki dróg gruntowych ...


...po to, żeby nam (czyt. kierowcom) było wygodniej jeździć samochodami.
Teraz zostaną juz tylko polne i leśne ścieżki...
Lotnisko, znowu asfalt: Wojcieszyn, Matczyn i w tył zwrot bo w Wojcieszynie minąłem dróżkę (gdyby nie ten refleks to nie wiem gdzie bym dojechał ;)) prowadzącą do lasu, z której nigdy wczesniej nie korzystałem.

No i o to chodziło, super trasa, jest gdzie potrenować jazdę po "nierównych dołach" i do tego śliskich jak...


Dam radę ? Dałem, tylko do buta mi wody nachlapało.




po małym, błotnym treningu i zapoznaniu się z nowymi ścieżkami w lesie, krótki odpoczynek. Rower po przejażdżce po mokrych liściach nawet rochę się "umył"


powrót przez las "bikestradą", na asfalt (tylko 200m :) i później znowu gruntówka aktualnie przerabiana na asfalt, a reszta tak jak ostatnio "...przez tory do trasy Motycz - Kozubszczyzna, znowu asfalt i znowu w lewo, polną drogą do domu " od podwórka".

przed myciem...

.
Kategoria Foto, Błoto


Nareszcie, 2 tygodnie bez jazdy,

Niedziela, 30 listopada 2008 | Komentarze 3

Nareszcie, 2 tygodnie bez jazdy, trochę za długo ale cóż, wyżej dupy nie podskoczysz. Wycieczka miała być "lajtowa", dużo asfaltu co by sie nie styrać a wyszło trochę inaczej :).
Postanowiłem, że podjadę podpompowac koła na Krasnicką i to pośrednio zadecydowało o kształcie dalszej trasy. Czesciowo już znana prowadziła przez Tereszyn do Radawca Małego i tu widząc znak "ślepa ulica" postanowiłem (jak zwykle w takich sytuacjach) sprawdzić stan rzeczywisty. Po 200m skończył się asfalt a zaczęła normalna polna droga, normalna ale trochę rozmokła. Nie było tak źle, błotko kląskało pod kołami, Ignitory mimo małych uślizgów pracowały nieźle, lekkie błota, kałuże nie były problemem. Schody zaczęły się po ok 2km (widział ktoś kiedyś schody w polu ? :D) w/w polna droga stopniowo zamieniała się w drogę maziową, prędkość jazdy zaczęła drastycznie spadać ( a i tak nie przekraczałem 15km/h) więc i opony straciły zdolności samooczyszczające, tzn zame się oczyszczały o ramę, błotniki i ramiona hamulców :) Kiedy koła zaczęły się już zapadać się do szprych, na hamulcach momentalnie urosły polipy błota i smiejąc się czekały na rozwój sytuacji.
Poddałem się, na ramię broń i ostatnie 500m pokonałem per pedes, co było równie mało komfortowe. Kibice w postaci autochtonów (jeżeli tacy byli) pewnie mieli niezły ubaw.
Zwirówka z kałużami była oazą na tej błotnej pustni i pozwoliła mi lekko obmyć rower bym mógł oddać się kontynuacji podróży :) niestety, przed umyciem zapomniałem zrobić zdjęcie :(
Nuda, asfalt i asfalt, nie lubię tego. I dlatego w drodze powrotnej w Sporniaku zamiast jechać na Motycz pojechałem prosto, w kierunku lasu radawieckiego. Pomyślałem, że sprawdzę jak wygląda po roztopach pierwszego śniegu.
Sprawdziłem.
Główna droga mokra, sporo kałuż i błota (można poszaleć), zniszczona przez maszyny, bo w lesie od jakiegoś czasu trwa wycinka drzew. Boczne drogi nie tak zniszczone, miejscami głębsze koleiny (do 40cm) pełno mokrych liści ale koła się nieslizgały. Jedna z dróg, stanowiąca część czerwonego szlaku można powiedzieć, że przygotowana :) do jazdy, jak zwykle przyjemnie się nią pomykało.
Reszta trasy to już typowe stare śmieci, wyjazd z lasu, asfaltem do lotniska, w lewo polną drogą, przez tory do trasy Motycz - Kozubszczyzna, znowu asfalt i znowu w lewo, polną drogą do domu " od podwórka".
Tylko 47km ale przyjechalem zmęczony.

Trasa : Konopnica - Kozubszczyzna - Tereszyn - Radawiec Mały - Babin - Bełżyce - Podole - Palikije - Radawiec Las - Radawiec - Konopnica

początek "ślepej", jeszcze niezły...


tu już trochę gorzej ale jeszcze się jechało...


gdzieś między Bełżycami a Podolem...


leśna bikestrada ...


na bocznicy ;)

.
.
.
Kategoria Foto, Błoto